Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

W Kanadzie znów trudniej o kredyt hipoteczny

0
Podziel się:

Kanadyjski rząd wprowadza nowe ograniczenia na rynku kredytów hipotecznych.
Po podwyższeniu wymogów dla kredytobiorców, nałożeniu dodatkowych obowiązków na banki, przyszedł
czas na ograniczenia w ubezpieczaniu kredytów.

Kanadyjski rząd wprowadza nowe ograniczenia na rynku kredytów hipotecznych. Po podwyższeniu wymogów dla kredytobiorców, nałożeniu dodatkowych obowiązków na banki, przyszedł czas na ograniczenia w ubezpieczaniu kredytów.

Kredyty hipoteczne w Kanadzie, gdy wkład własny jest mniejszy niż 20 proc., ubezpiecza rządowa agencja - Canada Mortgage and Housing Corp. (CMHC). Działa podobnie jak amerykańskie Fanny Mae i Freddie Mac - banki mogą sekurytyzować kredyty, sprzedać do CMHC swoje papiery wartościowe bazujące na kredytach hipotecznych i dzięki zmniejszeniu ryzyka na swoim portfelu dysponować większą kwotą na nowe kredyty.

W tym roku rządowe gwarancje udzielane przez CMHC mają limit 85 mld dolarów kanadyjskich, 9 mld więcej niż w ub.r. CMHC podało jednak w minionym tygodniu, że wprowadza miesięczny limit na nowe kredyty - 350 mln dolarów. Problem bowiem w tym, że w połowie roku ponad dwie trzecie rządowego limitu gwarancji, zabezpieczanego pieniędzmi podatników, zostało już wykorzystane.

Choć bowiem rząd i bank centralny od 2008 r. wprowadzają wciąż nowe obostrzenia na rynku kredytów mieszkaniowych, to hamowanie podziałało na razie w ograniczonym zakresie. Według ostatnich danych stowarzyszenia kanadyjskich brokerów nieruchomości, The Canadian Real Estate Association, sprzedaż domów wzrosła od maja br. do czerwca br. o 3,3 proc. Nieco mniej nowych ofert trafiło w tym okresie na rynek (spadek o 0,5 proc.). W porównaniu z pierwszą połową ub.r., kiedy nie obowiązywały jeszcze obecne ograniczenia dotyczące kredytów, liczba nieruchomości, które zmieniły właściciela, spadła o 6,9 proc. Przy tym jednak średnia cena wzrosła w tym czasie, o 4,8 proc., do prawie 386,6 tys. dolarów kanadyjskich za dom.

Według ostatnich danych kanadyjskiego urzędu statystycznego za czerwiec br., wartość nowych projektów w sektorze mieszkaniowym, na które uzyskano pozwolenie na budowę w czerwcu spadła o 12,9 proc. Mniejsze wartości wynikają głównie ze spadku wartości wniosków w prowincji Ontario.

Ciekawostką rynku mieszkaniowego w stolicy Ontario, Toronto, które jest największym kanadyjskim miastem, jest to, że spowolnienie widać przede wszystkim w segmencie mieszkań w nowych budynkach apartamentowych. Jeszcze niedawno mieszkania sprzedawały się bardzo łatwo. Obecnie spadek sprzedaży wynosi - jak podawały media - 18 proc. w stosunku do analogicznego okresu roku ubiegłego. Deweloperzy wstrzymują się więc z niektórymi projektami. Znajomi agenci nieruchomości mówili korespondentce PAP, że coraz częściej zdarza się, że w przypadku domów w dobrych miejscach, ale bez - jak to się mówi "wow factor", niechwytających od razu za serce - wpływające oferty są niższe od ceny, którą chce uzyskać sprzedający. Jeszcze dwa - trzy lata temu w Toronto wystawienie domu do sprzedaży z reguły oznaczało podbijanie ceny w górę przez kilku zainteresowanych nabywców.

Sytuacja w innych miastach może jednak być zupełnie odmienna, np. w Calgary sprzedaż domów w lipcu, który dla rynku nieruchomości jest z reguły gorszym miesiącem, wzrosła o 17 proc. w porównaniu z lipcem ub.r.

Eksperci rynku nieruchomości mówią o powolnej stabilizacji. Są jednak tacy, którym stabilizacja się nie podoba - telewizja CBC cytowała organizacje działające na rzecz osób bezdomnych. Zdaniem przedstawicieli tych organizacji, mniejsza dostępność kredytów oznacza mniej mieszkań na wynajem, a dla osób, które nie mogą liczyć na kredyt to zła wiadomość.

Działania rządu i jego agencji mają przynajmniej dwa cele - nie dopuścić do kryzysu na rynku nieruchomości i zmusić Kanadyjczyków do ostrożniejszego gospodarowania finansami. Jak kilkanaście dni temu informował jeden z największych banków, BMO, w swoim raporcie, aż 83 proc. kanadyjskich gospodarstw domowych jest w jakiś sposób zadłużonych, co oznacza wzrost o 9 pkt proc. w porównaniu z 2012 r. 34 proc. wskazuje na kredyt hipoteczny jako największą część swojego zadłużenia. Przy tym, jak wskazywało BMO, 44 proc. rodzin wskazuje, że ogólne zadłużenie spadło w ciągu ostatnich pięciu lat. BMO uważa, że to dobra tendencja - o ile przez minionych 10 lat tempo zadłużenia rosło o 9 proc. co roku, o tyle obecnie ten wzrost jest mniejszy i wynosi 5 proc. w skali roku. Kanadyjczycy starają się spłacać swoje kredyty i aż ponad połowa kredytobiorców hipotecznych sądzi, że zakończy spłatę kredytu w ciągu najbliższych 10 lat. BMO oczekuje zaś, że wzrost kredytów będzie hamował w najbliższych latach.

Z Toronto Anna Lach(PAP)

lach/ ro/ drag/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)