Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

W PE obawy, że UE staje się międzyrządowa

0
Podziel się:

Komisja Europejska zgodziła się we wtorek na uproszczoną zmianę Traktatu
UE, tak by kraje strefy euro mogły utworzyć stały mechanizm antykryzysowy. Europosłowie też się
zgadzają, ale boją się podziałów w UE oraz tego, że Unia zmienia się w projekt międzyrządowy.

Komisja Europejska zgodziła się we wtorek na uproszczoną zmianę Traktatu UE, tak by kraje strefy euro mogły utworzyć stały mechanizm antykryzysowy. Europosłowie też się zgadzają, ale boją się podziałów w UE oraz tego, że Unia zmienia się w projekt międzyrządowy.

KE przyjęła w środę opinię na temat ograniczonej zmiany Traktatu z Lizbony, by wprowadzić możliwość ustanowienia stałego mechanizmu ratowania krajów strefy euro w potrzebie, o czym zdecydowali na szczycie w grudniu przywódcy państw UE, by zagwarantować stabilność wspólnej waluty.

Podczas debaty w Parlamencie Europejskim z szefem KE Jose Barroso europosłowie nie kwestionowali sensu mechanizmu, lecz metodę jego przyjmowania. Tworzenie stałego mechanizmu antykryzysowego ma się bowiem opierać na porozumieniach międzyrządowych między państwami strefy euro, a nie na unijnych instytucjach. A sama metoda jego powołania pozostawia Parlament Europejski praktycznie bez żadnego wpływu na kształt mechanizmu. Europosłowie obawiają się, że przy stałym mechanizmie wyrośnie coś w rodzaju sekretariatu państw członkowskich, pozostającego poza demokratyczną kontrolą ze strony PE.

"To KE powinna się tym zająć, nie powinniśmy budować równoległych struktur. Musimy temu zapobiec, bo to może doprowadzić do przepaści i podziałów w UE" - powiedział sprawozdawca, niemiecki europoseł CDU Elmar Brok.

PE jest w sprawie stałego mechanizmu antykryzysowego tylko konsultowany. Niezależnie od tego, jaką wyda opinię, przywódcy na szczycie 24 marca chcą już ostatecznie zatwierdzić zmianę traktatu i rozpocząć ratyfikację. Tak, by nowy mechanizm był operacyjny od 2013 roku.

Apele o "wspólnotowy charakter" (czyli z centralną rolą KE i kontrolą PE) nowych projektów integracji w Europie formułowali liderzy wszystkich czołowych frakcji w europarlamencie: chadeków, socjaldemokratów, liberałów i Zielonych, krytykując zwłaszcza francusko-niemiecki projekt "Paktu na rzecz konkurencyjności" z początku lutego, przewidujący zacieśnianie strefy euro.

"Jesteśmy gotowi wesprzeć uproszczoną procedurę zmiany traktatu, ale postawmy warunek, by zarządzała nim KE. Także jeśli chodzi o zarządzanie gospodarcze strefy euro" - apelował lider socjalistów Martin Schulz. Ostrzegał, że jeśli "Pakt dla konkurencyjności" będzie projektem międzyrządowym, to "projekt Europy jako całość może zakończyć się fiaskiem".

"Wierzę w siłę propozycji Paryża i Berlina, ale uwaga: nie może być mowy o powrocie do unii międzyrządowej. Musimy pracować w 27 krajów, według zasady wspólnotowej" - powiedział Joseph Daul, szef chadeków w PE, czyli rodziny politycznej Angeli Merkel i Nicolasa Sarkozy'ego.

Także lider liberałów Guy Verhofstadt, który zawsze opowiadał się za zarządzaniem gospodarczym i zacieśnianiem strefy euro, skrytykował dyktat Paryża i Berlina: "Wiele innych państw się temu sprzeciwia, są dwa obozy w Radzie dla Paktu dla konkurencyjności".

Zgodnie z decyzją na szczycie w grudniu kraje, które jak Polska są poza eurolandem, "będą, jeśli sobie tego zażyczą, włączone do prac" i "mogą zdecydować o uczestnictwie w operacjach w ramach mechanizmu na zasadzie ad hoc". Polska zgłosiła chęć udziału w pracach nad kształtem mechanizmu i jak mówił premier, "poważnie" rozważa uczestnictwo w samym mechanizmie. Minister finansów Jacek Rostowski uściślał później, że każdy przypadek ewentualnej pomocy dla kraju w potrzebie będzie rozpatrywany osobno, a decyzja uwzględni interes Polski.

Ze Strasburga Inga Czerny (PAP)

icz/ mc/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)