Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

W piątek mija rok od katastrofy CASY

0
Podziel się:

W piątek - 23 stycznia - mija rok od
katastrofy wojskowego samolotu CASA, w której zginęło 20 lotników -
czteroosobowa załoga i 16 oficerów.

W piątek - 23 stycznia - mija rok od katastrofy wojskowego samolotu CASA, w której zginęło 20 lotników - czteroosobowa załoga i 16 oficerów.

Przed pomnikiem ku czci ofiar tragedii w Mirosławcu odbędzie się tego dnia uroczysty apel pamięci, a w miejscowym kościele odprawione zostanie ekumeniczne nabożeństwo.

Samolot transportowy CASA C-295M rozbił się 23 stycznia w Mirosławcu (Zachodniopomorskie). Maszyna wykonywała lot na trasie Okęcie-Powidz-Krzesiny-Mirosławiec-Świdwin-Kraków, rozwoziła uczestników konferencji Bezpieczeństwa Lotów Lotnictwa Sił Zbrojnych RP.

Start z Warszawy nastąpił o godz. 16.51; na pokładzie samolotu było 4 członków załogi i 41 pasażerów. Lądowanie w Powidzu odbyło się o godz. 17.35; wysiadło tam 10 osób. O godz. 17.51 CASA wzbiła się ponownie w powietrze. Lądowanie w Krzesinach nastąpiło o godz. 18.11; wysiadło tam kolejnych 15 pasażerów. O godz. 18.24 maszyna wystartowała w kierunku Mirosławca. Na pokładzie znajdowało się wówczas 20 osób; wszyscy zginęli w katastrofie.

Samolot dwukrotnie podchodził do lądowania w Mirosławcu; podczas obu prób był zbyt wysoko w stosunku do planowanej ścieżki zniżania.

O godz. 19.07 samolot zderzył się z ziemią ok. 1300 metrów od początku drogi startowej i 320 m z lewej strony od jej osi. Spadł na zalesiony teren. Akcję gaśniczą zakończono o godz. 20.20. Dziesięć minut później służby medyczne potwierdziły, że nikt z załogi ani pasażerów nie przeżył, przystąpiono do zabezpieczania miejsca katastrofy.

Komisja badająca przyczyny tragedii uznała, że doprowadził do niej splot wielu okoliczności.

Eksperci ustalili, że na katastrofę wpływ miał m.in. niewłaściwy dobór załogi i jej niewłaściwa współpraca w kabinie, niekorzystne warunki atmosferyczne na lotnisku, brak obserwacji wskazań radiowysokościomierza podczas podejść do lądowania i błędna interpretacja wskazań wysokościomierzy.

Według komisji na katastrofę wpływ miało też wyłączenie sygnalizacji dźwiękowej urządzenia EGPWS, pozbawiające załogę informacji o niebezpiecznym zbliżaniu się do ziemi, nadmiernym przechyleniu samolotu i o przejściu przez poszczególne progi wysokości podczas zniżania w czasie obu podejść do lądowania.

Zdaniem ekspertów katastrofie sprzyjały: brak wyszkolenia drugiego pilota w lotach w nocy i w trudnych warunkach atmosferycznych, brak doświadczenia dowódcy w lotach na tej wersji CASY, brak doświadczenia kontrolera w prowadzeniu samolotów innych niż Su-22 czy używanie przez załogę i kontrolera różnych jednostek miar. Wskazano też, że system nawigacyjny ILS, w jaki wyposażony był samolot, nie mógł być użyty, bo system ten nie działał na lotnisku w Mirosławcu.

Specjaliści analizowali wiele hipotez, m.in. oblodzenie samolotu i wlotów powietrza do silników, zablokowanie układu sterowania, zderzenie samolotu z ptakami, uszkodzenie elektronicznych przyrządów, niesprawność silników, błąd w technice pilotowania i doprowadzenie do "przeciągnięcia" samolotu, nierealizowanie procedur i zły stan psychofizyczny załogi.

Komisja dość szybko wykluczyła niesprawność systemów samolotu w trakcie lotu. Na tej podstawie wznowiono, zawieszone po tragedii, loty samolotów CASA. Ucinając wszelkie spekulacje, wykluczono także by załoga i pasażerowie byli pod wpływem alkoholu, czy środków odurzających. Dowiodły tego wyniki badań szczątków przeprowadzone w Akademii Medycznej w Szczecinie.

Rozbity samolot - CASA C-295M o numerze bocznym 019 (fabryczny 043) był jedną z dwóch najnowszych takich maszyn eksploatowanych w siłach powietrznych.

Po tragedii stanowiska straciło pięciu wojskowych bezpośrednio odpowiedzialnych - w ocenie ministra obrony - za decyzje, które doprowadziły do katastrofy. Byli to ówczesny dowódca 13. Eskadry Lotnictwa Transportowego z Krakowa ppłk Leszek Leśniak, kontroler zbliżania oraz precyzyjnego podejścia por. Adam Bonikowski, kontroler lotniska kpt. Andrzej Koniarz, komendant Wojskowego Portu Lotniczego w Mirosławcu mjr Jędrzej Wójcicki i starszy dyżurny Centrum Operacji Powietrznych ppłk Marek Sołowianiuk.

Prowadząca śledztwo Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Poznaniu postawiła ppłk. Leszkowi L. zarzut przekroczenia uprawnień i niedopełnienie obowiązków wynikających z faktu pełnienia przez niego służby na stanowisku dowódcy jednostki wojskowej. Grozi mu do 8 lat więzienia.

W związku z katastrofą wobec 23 żołnierzy złożono wnioski o wszczęcie postępowań dyscyplinarnych; ich danych nie ujawniono. (PAP)

ktl/ bno/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)