Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

W Smoleńsku rodziny wraz z pierwszą damą uczciły pamięć ofiar katastrofy

0
Podziel się:

Razem łatwiej nam się zmierzyć z ogromem nieszczęścia, które tu się
wydarzyło - mówiła w sobotę w Smoleńsku pierwsza dama Anna Komorowska, która przewodniczyła
pielgrzymce rodzin ofiar w miejsce katastrofy z 10 kwietnia. Bliscy ofiar w rok po katastrofie byli
też przy wraku Tu-154M.

Razem łatwiej nam się zmierzyć z ogromem nieszczęścia, które tu się wydarzyło - mówiła w sobotę w Smoleńsku pierwsza dama Anna Komorowska, która przewodniczyła pielgrzymce rodzin ofiar w miejsce katastrofy z 10 kwietnia. Bliscy ofiar w rok po katastrofie byli też przy wraku Tu-154M.

Smoleńsk przywitał pielgrzymkę rodzin ofiar opadami śniegu. 103 osoby reprezentujące ponad 30 rodzin ofiar katastrofy wraz z pierwszą damą przyjechali autokarami na miejsce katastrofy z Moskwy, gdzie wylądowali wczesnym rankiem w sobotę.

Jeszcze przed rozpoczęciem uroczystości na smoleńskim lotnisku przy kamieniu upamiętniającym ofiary katastrofy złożono trzy wieńce: od prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa, premiera Władimira Putina i trzeci od obywateli Rosji.

Rodziny rozpoczęły pielgrzymkę od wizyty przy wraku Tu-154 M, gdzie oddali hołd swoim bliskim, którzy zginęli przed rokiem. W związku z pielgrzymką wrak został częściowo odsłonięty.

Paweł Deresz, mąż tragicznie zmarłej w katastrofie Jolanty Szymanek-Deresz, powiedział PAP, że przy wraku trudno było opanować emocje. "Wrak znajduje się w takim stanie, że nie możemy wyjść z emocji" - mówił.

Z miejsca, gdzie złożony jest wrak Tu-154M, rodziny przeszły w pobliże brzozy, w której tkwi fragment Tu-154M. Tam głos zabrała polska pierwsza dama.

"Razem łatwiej nam się zmierzyć z ogromem nieszczęścia, które tu się wydarzyło - mówiła Anna Komorowska.

"Losu nie da się zmienić, nie da się zawrócić czasu, można zachować pamięć, można pomagać sobie wzajemnie, można razem się modlić" - podkreślała prezydentowa, której przemówienie było tłumaczone na rosyjski.

Komorowska wyraziła głęboką wiarę i nadzieję, że wspólne przeżywanie tragedii przynosi choć częściową ulgę i ukojenie.

"Jesteśmy w miejscu, które już na zawsze pozostanie bolesną raną w naszych sercach i w naszej pamięci. To tutaj 10 kwietnia zeszłego roku rozbił się prezydencki samolot z 96 osobami, które zmierzały do Katynia, by oddać hołd ofiarom mordu sprzed 70 lat. Jesteśmy tu po raz drugi" - powiedziała prezydentowa.

Po niej głos zabrał Maciej Komorowski, syn tragicznie zmarłego 10 kwietnia wiceszefa MON Stanisława Komorowskiego. "Po katastrofie smoleńskiej tysiące i miliony Rosjan łączyły się z nami w bólu, okazując solidarność - mówił.

"Od pamiętnego 10 kwietnia 2010 każdy z nas zaczął liczyć czas na nowo. Mgła tamtego poranka na długo spowiła nasze życie cierpieniem i smutkiem" - podkreślał.

"Zdarzyło się wtedy coś, o czym będziemy pamiętać. Tysiące i miliony Rosjan łączyły się z nami w bólu. Czynili to spontanicznie, w serdecznym odruchu. Okazywali solidarność, którą byliśmy głęboko poruszeni. Uświadomiliśmy sobie też, że w Katyniu spoczywają obok polskich oficerów prochy tysięcy bezimiennych ofiar wielu narodów byłego Związku Radzieckiego, zamordowanych przez tych samych oprawców stalinowskiego systemu masowych zbrodni" - dodał.

Komorowski wspomniał, że jakiś czas temu premier Donald Tusk powiedział o jego ojcu: dobry człowiek, wybitny dyplomata. "Wiem, że gdyby w tym miejscu stał mój tata, apelowałby, abyśmy postarali się o więcej dyplomacji w naszych wzajemnych relacjach" - mówił. "Ale mój ojciec, tak jak wasi bliscy, zginął tragicznie na tej ziemi" - dodał.

"Tato, jak mam powiedzieć światu, co czułem, kiedy w Moskwie musiałem się z tobą pożegnać, z twoją obecnością, z twoim istnieniem, z twoim ciałem" - ubolewał.

Komorowski przytoczył wiersz "Identyfikacja" Wisławy Szymborskiej. Jeden z jego fragmentów brzmi: "Dobrze, że przyszłaś - mówi. Słyszałaś, że we czwartek rozbił się samolot? No więc właśnie w tej sprawie przyjechali po mnie. Podobno był na liście pasażerów. No i co z tego, może się rozmyślił. Dali mi jakiś proszek, żebym nie upadła.

Potem mi pokazali kogoś, nie wiem kogo. Cały czarny, spalony oprócz jednej ręki. Strzępek koszuli, zegarek, obrączka. Wpadłam w gniew, bo to na pewno nie on. Nie zrobiłby mi tego, żeby tak wyglądać. A takich koszul pełno jest po sklepach".

"Tato, kocham cię, cześć twojej pamięci, cześć wszystkim, którzy tu zginęli tragicznie na tej ziemi 10 kwietnia" - zakończył Komorowski.

Następnie w miejscu, gdzie przed rokiem doszło do katastrofy polskiego samolotu, odczytano nazwiska 96 jej ofiar.

Przy odczytywaniu każdego z nazwisk, przy akompaniamencie werbli, zapalano znicze, z których żołnierze ułożyli symboliczny krzyż. W trakcie odczytywania nazwisk zamiast: Władysław Stasiak odczytano: Barbara Stasiak.

Po odczytaniu wszystkich nazwisk odegrano żałobny hejnał, po czym duchowni różnych wyznań przystąpili do ekumenicznej modlitwy.

"Chłodno, ale w sercach tutaj wszystkich zebranych jest czas żałoby i modlitwy. Dlatego Panie Boże stajemy przed Tobą i patrzymy ufnie w tę prawdę, że jesteś Bogiem miłości. Jesteś Bogiem żywych, a nie umarłych. Stajemy przed Tobą w gronie tych, którzy wpatrują się z nadzieją i wiarą w perspektywę swojej wieczności i świadomość wieczności tych, którzy odeszli" - mówił podczas modlitwy ks. prałat Henryk Błaszczyk, który towarzyszył rodzinom ofiar w Moskwie podczas identyfikacji ciał.

W trakcie modlitwy, wspomniał Polaków i Rosjan, którzy "doświadczają smutku, żałoby i współuczestniczenia w cierpieniu". Dziękował tym, którzy opiekują się miejscem katastrofy, którzy "pamiętają o naszej narodowej tragedii". Polecił Bogu, wszystkich wierzących w Niego, a także tych, którzy wiary tej nie podzielają.

Następnie Anna Komorowska i przedstawiciele rodzin ofiar katastrofy, w tym Maciej Komorowski, złożyli kwiaty i zapalili znicze pod kamieniem upamiętniającym ofiary. Po zakończeniu oficjalnej części uroczystości pierwsza dama rozmawiała z obecnymi w miejscu katastrofy przedstawicielami polskiej społeczności lokalnej.

Bliscy ofiar mieli wtedy kwadrans na osobiste modlitwy i refleksji.

Następnie pielgrzymi, wraz z pierwszą damą, udali się do Katynia, by uczcić pamięć pomordowanych przed 71 laty.

Cieniem na sobotnich uroczystościach położyła się sprawa zamiany tablicy na kamieniu upamiętniającym miejsce katastrofy przez lokalne władze. Na nowej tablicy znajduje się napis: "Pamięci 96 Polaków na czele z prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej Lechem Kaczyńskim, którzy zginęli w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku".

Na poprzedniej - ufundowanej przez Stowarzyszenie Katyń 2010 - widniał napis: "Pamięci 96 Polaków na czele z prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej Lechem Kaczyńskim, którzy 10 kwietnia 2010 r. zginęli w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem, w drodze na uroczystości upamiętnienia 70. rocznicy sowieckiej zbrodni ludobójstwa w Lesie Katyńskim dokonanej na jeńcach wojennych, na oficerach Wojska Polskiego w 1940 r.".

Polskie MSZ było zaskoczone zamianą; oburzenia nie kryli niektórzy uczestnicy sobotniej pielgrzymki, a także część rodzin, która tego dnia pozostała w kraju.(PAP)

hgt/ kar/ mbo/ bk/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)