Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

W sobotę zbieranie podpisów pod projektem ustawy o parytetach

0
Podziel się:

W najbliższą sobotę Kongres Kobiet organizuje ogólnopolski dzień zbierania
podpisów pod projektem ustawy o parytetach. Aby projekt ustawy, która zapewnia co najmniej
50-procentową obecność kobiet na listach wyborczych, trafił do Sejmu, potrzebne jest 100 tys.
podpisów.

W najbliższą sobotę Kongres Kobiet organizuje ogólnopolski dzień zbierania podpisów pod projektem ustawy o parytetach. Aby projekt ustawy, która zapewnia co najmniej 50-procentową obecność kobiet na listach wyborczych, trafił do Sejmu, potrzebne jest 100 tys. podpisów.

Wprowadzenie parytetów na listach wyborczych to jeden z głównych postulatów Kongresu Kobiet, który odbył się w czerwcu w Warszawie. Jego organizatorki przygotowały obywatelski projekt ustawy, który zmienia ordynację wyborczą - do Sejmu, Parlamentu Europejskiego oraz rad gmin, powiatów i sejmików wojewódzkich - i zapewnia co najmniej 50-procentową obecność kobiet na listach wyborczych (nie obejmuje parytetu w wyborach do Senatu i do rad gmin do 20 tys. mieszkańców, które zakładają ordynację większościową).

"Bardzo jesteśmy dumne z tego, że przygotowałyśmy projekt obywatelski. Jest on obywatelski, m.in. dlatego że wywodzi się z bardzo różnych środowisk. Geneza pomysłu, by wyrównywać szanse kobiet i mężczyzn, jest znacznie starsza niż Kongres Kobiet, ale Kongres przyspieszył działania różnych środowisk kobiecych wywodzących się z bardzo różnych opcji politycznych" - mówiła w środę na konferencji prasowej prof. Małgorzata Fuszara z Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego, zastępczyni pełnomocnika komitetu obywatelskiego "Czas na kobiety", jedna z organizatorek Kongresu.

Jak wyjaśniła, w parytetach, chodzi o to, żeby wyborcy mieli realną szansę wyboru pomiędzy kobietami a mężczyznami. "Często spotykamy się z pytaniem, dlaczego to nie może pozostać, tak jak jest. Nie może, bo nasze 20-letnie doświadczenia pokazują, że bez tych regulacji do równości się nie dochodzi. Obecny system tego nie gwarantuje, bo jeśli kobiety zajmują 9. albo 14. miejsce na liście kandydatów, to w zasadzie nie mają możliwości wejścia do Sejmu; głosując na tę osobę - mówiąc w skrócie - głosujemy na lidera. Nam chodzi o to, żeby kobiety wchodziły do parlamentu, żeby doświadczenia kobiet były obecne tam, gdzie podejmowane są decyzje" - przekonywała Fuszara.

Przypomniała m.in. o zasadzie tzw. masy krytycznej, która mówi, że określona grupa musi stanowić 30 proc. w danym gremium, aby reprezentowało ono jej interesy. Podkreśliła, że w polskim parlamencie nigdy 30-procentowej reprezentacji kobiet nie było.

"Ja jeszcze jestem często pytana, czy to nie powinno dziać się w sposób naturalny. W prawie wyborczym, w parlamentach nie ma nic naturalnego, to jest pewien konstrukt społeczny i prawny. Możemy go pomyśleć w sposób taki czy inny, my chcemy, żeby był pomyślany tak, by kobiety i mężczyźni mieli w nim równe szanse" - dodała Fuszara.

Przypomniała, że systemy parytetowe i kwotowe obowiązują w bardzo wielu państwach na świecie. Parytet to równy (pół na pół) udział kandydatów obojga płci, np. na liście wyborczej, zaś kwota to określony procentowo - niekoniecznie równy - udział w danym gremium. "Niedawno na zlecenie Komisji Europejskiej powstał raport, z którego dowiedzieliśmy się, że już 45 krajów wprowadziło rozwiązania kwotowe do konstytucji, albo do prawa wyborczego, w dalszych 50 takie systemy obowiązują w różnych partiach politycznych" - poinformowała Fuszara.

"Nie chodzi tylko o to, żebyśmy miały podpisy, ale żeby spowodować też aktywność społeczną" - przekonywała prof. Magdalena Środa z Instytutu Filozofii UW, jedna z organizatorek Kongresu.

Przypomniała, że kobiety mniej chętnie angażują się w wybory krajowe, chętniej w lokalne, dlatego tak ważne jest, by ustawa weszła w życie przed wyborami samorządowymi.

"Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, choć powiedział, że naturalne procesy spowodują wejście kobiet do parlamentu, na co ja przypomniałam, że naturalne procesy spowodowały, że kobiety weszły na uniwersytety po 500 latach od ich stworzenia, obiecał pomoc formalną i rzeczywiście obietnicy dotrzymał - wszystkie procedury zostały szybko i sprawnie przeprowadzone" - dodała.

"Ta akcja ma dwa wymiary. Jeden jest bardzo konkretny: chodzi nam o to, żeby na listach wyborczych znalazło się 50 proc. kobiet - to trzeba ciągle powtarzać: nie jest to mechanizm, który ma umiejscowić kobiety w parlamencie bezpośrednio, ale doprowadzić do tego, by na listach wyborczych połowę stanowiły kobiety. Ale drugi aspekt, to jest +zagęszczenie+ środowisk kobiecych i intensywne rozmowy, które mają na celu zmianę poziomu mentalnego" - mówiła Środa.

Zastępczyni dyrektora generalnego PKPP Lewiatan Anna Karaszewska, jedna z organizatorek Kongresu, podkreśliła, że ogólnopolski dzień zbierania podpisów pod projektem ustawy jest też okazją do kampanii edukacyjnej i informacyjnej, czym tak naprawdę są parytety i dlaczego są ważne.

"Chcemy rożne środowiska zintegrować wokół inicjatywy zbierania podpisów. Podpisy będą zbierane w siedzibach organizacji pozarządowych, w sklepach wielkopowierzchniowych, w galeriach handlowych, w kawiarniach i w różnych innych miejscach. W akcje zaangażowały się organizacje pozarządowe, działaczki związków zawodowych, organizacji pracodawców, posłanki z bardzo rożnych partii politycznych. Widzimy ogromną mobilizację i integrację wokół tego celu, jakim jest zebranie podpisów pod projektem i dalsze procedowanie go" - mówiła.

W akcję zaangażowało się wiele osób publicznych, swoje poparcie zadeklarowali m.in. Krystyna Janda, Kora Jackowska, prof. Wiktor Osiatyński, minister Michał Boni, Andrzej Wajda, Henryk Wujec, prof. Jerzy Buzek. "W tej chwili mamy zebranych ok. kilkudziesięciu tysięcy podpisów, ale do 22 grudnia mamy jeszcze czas" - powiedziała Karaszewska.(PAP)

akw/ itm/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)