Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

W styczniu proces karny E. Grzeszczaka przeciwko "Kurierowi Słupeckiemu"

0
Podziel się:

Nie doszło do ugody między wicemarszałkiem Sejmu Eugeniuszem Grzeszczakiem a
"Kurierem Słupeckim". Polityk poczuł się pomówiony, po tym jak gazeta napisała, że jako szef sztabu
wyborczego PSL, zasilił konto firmy syna kwotą ponad 120 tys. zł. Początek procesu karnego - w
styczniu.

Nie doszło do ugody między wicemarszałkiem Sejmu Eugeniuszem Grzeszczakiem a "Kurierem Słupeckim". Polityk poczuł się pomówiony, po tym jak gazeta napisała, że jako szef sztabu wyborczego PSL, zasilił konto firmy syna kwotą ponad 120 tys. zł. Początek procesu karnego - w styczniu.

O piątkowym posiedzeniu pojednawczym poinformował PAP sędzia Marek Jałoszyński z Sądu Rejonowego w Słupcy.

Od środy przed sądem w Koninie toczy się już postępowanie cywilne w tej sprawie przeciwko wydawcy pisma oraz dziennikarzowi; Grzeszczak domaga się od nich przeproszenia w krajowych i lokalnych mediach oraz zadośćuczynienia w kwocie 30 tys. zł - powiedziała PAP reprezentująca polityka adwokat Monika Brzozowska.

"W procesie karnym dziennikarze mają udowodnić, że to, co napisali, było prawdą. W procesie cywilnym - że dochowali należytej rzetelności i staranności" - powiedziała Brzozowska.

Redaktor naczelny i wydawca gazety Janusz Ansion powiedział PAP, że publikując tekst na temat Grzeszczaka, redakcja dochowała staranności dziennikarskiej.

"Opisaliśmy sprawę finansowania kampanii wyborczej wicemarszałka Grzeszczaka w sposób przejrzysty, udowadniając, że użył pieniędzy publicznych na rzecz swojego syna. Na to mamy dokumenty i dobrze udokumentowane śledztwo dziennikarskie" - powiedział Ansion.

"Nie wiem, czym marszałek poczuł się urażony, nie skorzystał ani z możliwości sprostowania, ani nie odpowiedział na żadne z naszych pism. Wytoczył najcięższy paragraf przeciwko nam, czyli art. 212, dotyczący pomówienia. Naszym zdaniem nie chodzi mu o rzekome odzyskanie dobrego wizerunku, ale o walkę na lokalnym rynku, bo gazeta jego syna jest naszą konkurencją" - powiedział.

Według jego wyliczeń roszczenia polityka wobec redakcji przekraczają 700 tys. zł.

W sierpniu "Kurier Słupecki" podał, że Michał Grzeszczak, syn polityka PSL, na początku 2011 r. uruchomił firmę, na konto której pół roku później zaczęły wpływać dziesiątki tysięcy złotych z kasy PSL.

Jak podała gazeta, w sumie Eugeniusz Grzeszczak, szef sztabu wyborczego PSL i jednocześnie kandydat do parlamentu, tylko przez dwa miesiące, zasilił konto firmy Michała Grzeszczaka kwotą przekraczającą 121 tys. zł. "Pieniądze pozyskane z budżetu państwa, czyli nasze pieniądze, wędrują do rodziny" - napisała gazeta.

Monika Brzozowska poinformowała we wrześniu, że spółka, której prezesem jest Michał Grzeszczak, w 2011 r. nie wystawiła żadnej faktury dla partii Polskie Stronnictwo Ludowe, zaś polityk nie przekazywał żadnych pieniędzy z Komitetu Wyborczego PSL dla firmy, której prezesem jest jego syn.

W oświadczeniu podano również, że pieniądze wydatkowane na indywidualne kampanie wyborcze kandydatów w wyborach w 2011 roku pochodziły tylko i wyłącznie z wpłat osób fizycznych.

W sierpniu Grzeszczak w rozmowie z PAP nie zaprzeczył, by zlecał firmie należącej do syna prace związane z kampanią wyborczą przed wyborami w 2011 roku. Podkreślił jednak, że środki, które mu przelewał, były de facto jego pieniędzmi, bo sam wpłacał na swoją kampanię, a także zbierał na nią wśród znajomych i rodziny.

Polityk Stronnictwa poinformował, że firma jego syna była odpowiedzialna za drukowanie ulotek, banerów, a także prowadzenia działalności reklamowej przed kampanią.

"To nie są żadne pieniądze publiczne, tylko własne i mogę decydować o tym, gdzie kieruję zlecenia, tym bardziej, że w kampanii potrzebne jest zaufanie" - stwierdził Grzeszczak.(PAP)

rpo/ abr/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)