Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

W Wigilię na Warmii było mnóstwo pracy i skromna kolacja

0
Podziel się:

Dawniej na Warmii w Wigilię było mnóstwo pracy, bo gospodarz szykował
zwierzętom jedzenie na całe święta, a gospodynie i dzieci musiały przygotować na nie dom. Kolacja
była skromna: bez życzeń i opłatka - wspomina w książce "Moja Warmia" Edward Cyfus.

Dawniej na Warmii w Wigilię było mnóstwo pracy, bo gospodarz szykował zwierzętom jedzenie na całe święta, a gospodynie i dzieci musiały przygotować na nie dom. Kolacja była skromna: bez życzeń i opłatka - wspomina w książce "Moja Warmia" Edward Cyfus.

Rodowity Warmiak Edward Cyfus opisując w "Mojej Warmii" Wigilię przyznał, że "w tym dniu musiało być zrobione dosłownie wszystko, żeby Gody (tj. Boże Narodzenie) można było fejrować (tj. świętować) bez pracy".

Do zadań dzieci w tym dniu należało wypastowanie butów wszystkich domowników oraz naznoszenie do kuchni i wszystkich pieców w domu opału.

"Kobiety nawet kartofle tego dnia obierały na całe święta i odstawiały je w garnkach, zalane wodą, do paradnej izby" - pisze Cyfus i dodaje, że w tym czasie starsi chłopcy i mężczyźni przygotowywali na całe święta jedzenie dla domowych zwierząt oraz nosili wodę.

"W obydwa dni Godów wykonywano tylko absolutnie konieczne prace, takie jak dojenie krów czy karmienie inwentarza" - czytamy w "Mojej Warmii".

Po wykonaniu obowiązków w gospodarstwie mężczyzna szedł do lasu po choinkę, którą ubierano w wykonane przez bacie i dzieci ozdoby.

"Do zakończenia drugiej wojny światowej nie znano na Warmii wigilijnej kolacji składającej się z dwunastu dań, sianka pod obrusem i dzielenia się opłatkiem. Nikt tego wieczora nie składał nikomu życzeń" - napisał Cyfus i dodał, że tego dnia zjadano skromną kolację (np. śledzie, ser) i śpiewano przy choince kolędy.

Potem była kąpiel w ocynkowanej wannie (najpierw dzieci, potem dorośli).

"Na koniec gospodyni szorowała podłogę, gospodarz wylewał wodę za chałupę i opierał wannę o ścianę. Cała rodzina udawała się na zasłużony odpoczynek. Na pasterkę w środku nocy szli tylko najwytrwalsi (...)" - wspomina Cyfus. Dodaje, że następnego ranka dzieci znajdowały skromne prezenty, a dorośli na czczo szli do kościoła, "bo do komunii można było przystąpić tylko wtedy, gdy nie miało się w ustach niczego co najmniej na trzy godziny przed przyjęciem sakramentu".

Po powrocie z kościoła siadano do suto zastawionego stołu i świętowano Gody. (PAP)

jwo/ as/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)