Zalegająca w warmińsko-mazurskich lasach gruba warstwa śniegu sprawia, że dzikie zwierzęta, które zazwyczaj o te porze same zdobywają już pokarm, w tym roku wciąż są dokarmiane przez leśników. W najtrudniejszej sytuacji są samice dzików, które mają już przychówek.
Jak poinformował PAP w piątek rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Olsztynie Adam Pietrzak, normalnie o tej porze leśnicy nigdy nie dokarmiali już zwierzyny, ale tegoroczny śnieżny kwiecień jest wyjątkowy, więc leśnicy muszą postępować niestandardowo.
"Tylko w tym tygodniu kupiliśmy i wyłożyliśmy w lesie 5,5 tony zboża i 12 balotów sianokiszonki" - powiedział nadleśniczy z nadleśnictwa Olsztyn Wojciech Abramczyk.
Nadleśniczy z mazurskiego nadleśnictwa Strzałowo Zbigniew Ciepluch dodał, że problemem nie jest temperatura, ale gruba warstwa śniegu, która uniemożliwia zwierzętom dostęp do naturalnego pokarmu. "Dokupiliśmy właśnie 20 ton odpadów z jabłek i 10 ton sianokiszonki" - powiedział.
Jak zaznaczają leśnicy, w najtrudniejszej sytuacji są teraz samice dzików, które mają już przychówek. Leśnicy wykładają dla nich karmę - siano, ziarno kukurydzy, buraki i sianokiszonkę.
Leśnicy nie poprzestają jednak tylko na wykładaniu paszy dla zwierząt. W miejscach bytowania jeleni pozostawiają ścięte drzewa, aby zwierzęta mogły je obgryźć z kory. Jelenie w okresie przedwiośnia potrzebują żeru pędowego, dlatego chętnie ogryzają korę z leżących drzew.
W lasach pojawiają się też ciągniki z pługiem. Leśnicy odśnieżają w ten sposób las, by odsłonić jagodziny i inne krzewinki i udostępniają je zwierzynie. Dokarmiają też ptaki, wieszając pyzy, czyli tłuszczowe kule z dodatkiem nasion oleistych i zbóż. (PAP)
ali/ pad/
