Pracownik stacji gazowej w podwarszawskiej Wesołej, który upozorował napad na siebie, by spłacić dług, w poniedziałek został zatrzymany przez stołeczną policję. Grozi mu do dziesięciu lat więzienia.
Jak poinformowała w poniedziałek PAP Anna Kędzierzawska z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji, w nocy z niedzieli na poniedziałek policjanci z Wesołej otrzymali zgłoszenie o napadzie na stację gazową. "Z relacji dzwoniącego pracownika, Andrzeja Z., wynikało, że sprawcy podjechali bordowym polonezem. Było ich trzech, byli zamaskowani. Grozili mu bronią i związali go" - relacjonowała Kędzierzawska.
Jak poinformowała, 32-letni mężczyzna utrzymywał, że napastnicy zabrali z kasetki ok. 4 tys. złotych i uciekli. On sam - jak podkreślał - gdy tylko się uwolnił, zadzwonił na policję z telefonu komórkowego klienta, który właśnie podjechał zatankować paliwo.
"Funkcjonariusze zabezpieczyli miejsce zdarzenia, zebrali ślady i przesłuchali napadniętego. Już jego pierwsze relacje były jednak niespójne" - powiedziała Kędzierzawska.
W końcu mężczyzna przyznał, że jest bardzo zadłużony i potrzebował szybko pieniędzy. Dlatego razem z kolegą Jackiem Cz. sfingował napad. Obu postawiono zarzuty kradzieży z włamaniem.(PAP)
pru/ hes/