Administracja USA rozpatruje wniosek prezydenta Jemenu Alego Abd Allaha Salaha ws. przyjazdu do tego kraju, zastrzegając, że byłoby to możliwe tylko ze względów medycznych. Sam Salah sygnalizował zamiar przyjazdu w celu uspokojenia sytuacji w Jemenie.
Biały Dom nie skomentował do tej pory sobotniej wypowiedzi Salaha, który oświadczył, że wyjazd z Jemenu mógłby "ułatwić działanie rządowi jedności narodowej i organizację przedterminowych wyborów prezydenckich", przewidzianych na 21 lutego. Jemeński prezydent dodał, że następnie wróciłby do kraju jako "przedstawiciel opozycji".
Z kolei w poniedziałek anonimowy przedstawiciel amerykańskiej administracji podał, że kancelaria jemeńskiego prezydenta skontaktowała się z ambasadą USA w Sanie w sprawie "specjalistycznego leczenia" w Stanach Zjednoczonych Salaha, który został ranny w czerwcu w ataku bombowym na pałac prezydencki.
"Jedynym motywem podróży do Stanów Zjednoczonych jest odpowiednie leczenie medyczne" - zaznaczył przedstawiciel administracji prezydenta Baracka Obamy.
Demonstracje przeciwników Salaha trwają w Jemenie już prawie od roku. W listopadzie po wielu tygodniach rozmów prezydent podpisał porozumienie o pokojowym przekazaniu władzy, wynegocjowane przez Radę Współpracy Zatoki Perskiej. Salah przekazał swoje uprawnienia wiceprezydentowi Abd ar-Rabowi Mansurowi al-Hadiemu.
Mimo to tysiące przeciwników Salaha w dalszym ciągu organizują demonstracje w wielu miastach kraju, domagając się postawienia przed sądem szefa państwa i jego najbliższych współpracowników.
W sobotę siły lojalne wobec Salaha zabiły w Sanie 13 osób, w czasie wielotysięcznej demonstracji. W niedzielę w mieście Taizz w czasie tłumienia protestów śmierć poniosło dziewięć osób. (PAP)
ksaj/
10473298 10472648