Z Wenezueli wydalono konserwatywnego hiszpańskiego eurodeputowanego, krytycznego wobec referendum, które może pozwolić prezydentowi Hugo Chavezowi pozostawanie u władzy dowolnie długo.
Luis Herrero opuścił w sobotę Wenezuelę, udając się do Brazylii. Do Wenezueli zaprosiła go tamtejsza opozycja. Miał być obserwatorem niedzielnego referendum w sprawie zniesienia ograniczeń, dotyczących liczby kadencji wszystkich wybieralnych urzędników, łącznie z prezydentem. Zgodnie z obecnie obowiązującą ustawą zasadniczą Chavez nie mógłby kandydować po 2012 roku.
Wenezuelska komisja wyborcza uznała w piątek, że Herrero powinien zostać wydalony za wygłaszanie "obraźliwych oświadczeń". Hiszpański parlamentarzysta krytykował decyzję przedłużenia czasu otwarcia lokali wyborczych, twierdząc, że może to być okazją do oszustw.
Herrero, członek Partii Ludowej w Parlamencie Europejskim, opowiedział w sobotę, jak wydalano go z Wenezueli. Do jego hotelu w Caracas przyszedł przedstawiciel władz z kilkoma policjantami w cywilu. Hiszpana poinformowano, że został uznany za persona non grata, ponieważ nazwał Chaveza "dyktatorem". Wsadzono go do samochodu i zawieziono na lotnisko.
Hiszpański parlamentarzysta przyznał, że przedstawicielom opozycji wenezuelskiej, którzy opowiadali, jak Hugo Chavez grozi swoim oponentom, powiedział, iż "takie zachowanie jest typowe dla dyktatury". (PAP)
az/ ro/ 3060