Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Wiceszef ABW domaga się przeprosin od "Rzeczpospolitej"

0
Podziel się:

Przeprosin oraz 60 tys. zł na cel
charytatywny od redaktora naczelnego dziennika "Rzeczpospolita" za
naruszenie dóbr osobistych domaga się wiceszef Agencji
Bezpieczeństwa Wewnętrznego Jacek Mąka w procesie, jaki wytoczył
gazecie.

Przeprosin oraz 60 tys. zł na cel charytatywny od redaktora naczelnego dziennika "Rzeczpospolita" za naruszenie dóbr osobistych domaga się wiceszef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Jacek Mąka w procesie, jaki wytoczył gazecie.

Sprawa dotyczy dwóch artykułów z lipca ubiegłego roku na temat dziennikarza Wojciecha S., podejrzanego o oferowanie za pieniądze b. oficerom WSI pozytywnej weryfikacji.

W środę sąd wysłuchał zeznań Mąki, przesłuchał również jednego świadka - sekretarza sejmowej komisji do spraw służb specjalnych.

Dziennikarz Wojciech S., który decyzją sądu miał trafić do aresztu, próbował w końcu lipca zeszłego roku popełnić samobójstwo. "Rzeczpospolita" podała, że jeszcze przed decyzją sądu o areszcie, dziennikarz przekazał jej list, w którym napisał o prowadzonych ostatnio dziennikarskich śledztwach i sugerował, że "mógł się tym narazić wielu osobom". Według "Rz", S. twierdzi, że miał mu grozić Mąka, za to, że dziennikarz zajmował się sprawą jego mieszkania.

Ponadto zdaniem S., warte ok. miliona złotych lokum Mąka uzyskał niezgodnie z prawem. Dziennikarz twierdził też, że wiceszef ABW usiłował zmusić b. szefa lubelskiej delegatury Agencji do złożenia przed sejmową speckomisją fałszywych zeznań przeciwko Zbigniewowi Wassermannowi.

Mąka powiedział przed sądem, że publikacje będące przedmiotem pozwu sugerują, iż jako funkcjonariusz ABW dopuścił się "szeregu nielegalnych działań". "W sposób oczywisty narusza to mój dorobek zawodowy i zaufanie, którym się cieszę jako wiceszef Agencji" - mówił.

"Zawsze w sposób pryncypialny przestrzegałem reguł prawa, nigdy nie toczyło się wobec mnie żadne postępowanie dyscyplinarne" - dodał. Podkreślił, że nie jest właścicielem mieszkania, o którym mowa w liście S., tylko zgodnie z prawem je wynajmuje.

Wiceszef ABW zaznaczył, że przed publikacją materiału ani Wojciech S., ani nikt z dziennikarzy "Rzeczpospolitej" nie zwracali się do niego lub rzecznika Agencji z prośbą o odniesienie się do zarzutów. "Mail z pytaniami przyszedł do ABW dopiero po publikacji" - wyjaśniał.

Powód zaprzeczył także, aby nakłaniał kiedykolwiek szefa lubelskiego oddziału ABW do jakichkolwiek zeznań. Odnosząc się do tego wątku sekretarz sejmowej speckomisji powiedział przed sądem, iż w czasie którego dotyczył artykuł komisja nie planowała wzywać Wassermanna, nie zamierzała także przesłuchać szefa lubelskiej delegatury.

Reprezentująca dziennik mec. Barbara Kondracka wniosła o oddalenie pozwu. "Gazeta cytowała list S., który był rozpowszechniany w mediach" - powiedziała PAP.

Po publikacji w lipcu zastępca redaktora naczelnego "Rzeczpospolitej" Marek Magierowski mówił, że "Rz" z pełną świadomością opublikowała fragmenty listu Wojciecha S., omawiając najistotniejsze zarzuty, które zostały w nim zawarte. "Uznaliśmy, iż nasi czytelnicy powinni poznać choćby częściowo jego treść, zważywszy na dramatyczne okoliczności sprawy oraz fakt, iż pojawiło się wiele wątpliwości dotyczących postępowania wymiaru sprawiedliwości wobec dziennikarza" - dodawał.

Sąd będzie kontynuował proces 6 marca. Ma wówczas przesłuchać Wojciecha S. oraz autorów publikacji.

Śledztwo w sprawie płatnej protekcji w związku z weryfikowaniem żołnierzy WSI trwa od grudnia 2007 r. Pewien oficer WSI zawiadomił prokuraturę, że proponowano mu pośrednictwo w załatwieniu pozytywnej weryfikacji za 200 tys. zł. Według prokuratury, Aleksander L. i Wojciech S. mieli w okresie od grudnia 2006 r. do 25 stycznia 2007 r., działając wspólnie i w porozumieniu oferować, że za 200 tys. zł załatwią pozytywną weryfikację. Ani L., ani S. nie przyznają się do zarzutu. (PAP)

mja/ pz/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)