Od dwóch lat sąd w Pleszewie (Wielkopolska) nie może odczytać aktu oskarżenia 17 osób, podejrzanych o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, zajmującej się urządzaniem nielegalnych gier na automatach, tzw. jednorękich bandytach.
W środę obrońca jednego z oskarżonych zażądał wyłączenia z procesu oskarżyciela publicznego, któremu zarzucił zachowanie niezgodne z procedurą, m.in. obecność na sali w czasie, gdy sąd naradzał się oraz wejście na salę rozpraw przed wywołaniem sprawy. "Z punktu widzenia procedury, są to zachowania niedopuszczalne" - powiedział PAP mecenas Cezary Nowakowski.
Sąd postanowił o poinformowaniu o zachowaniu oskarżyciela prokuraturę okręgową w Ostrowie Wlkp. i wyznaczył termin następnej rozprawy na 11 maja. "Wniosek o wyłączenie prokuratora od dalszego udziału w postępowaniu sądowym zostanie rozpatrzony w trybie przewidzianym w przepisach Kodeksu postępowania karnego. Nastąpi to na pewno do 11 maja" - poinformował PAP zastępca szefa prokuratury, Janusz Walczak.
Akt oskarżenia w tzw. sprawie hazardowej sporządzono cztery lata temu. Sprawa jest pod nadzorem administracyjnym ministra sprawiedliwości, który chce posiadać informacje, m.in. czy nie jest ona prowadzona przewlekle" - powiedział PAP prezes pleszewskiego sądu Ireneusz Kawęcki.
Ostatnio sąd po raz kolejny odroczył rozprawę z powodu zmiany adwokatów oskarżonych, którzy muszą zapoznać się z aktami swoich klientów. Do tej pory odbyło się kilkanaście rozpraw, odraczanych z przyczyn formalnych - przede wszystkim z powodu zmian adwokatów lub ich nieobecności albo nieobecności oskarżonych.
Niektórym z podejrzanych zarzucono także nielegalny obrót spirytusem. O pranie brudnych pieniędzy oskarżeni są w tej sprawie m.in. były poseł Ziemi Kaliskiej kilku kadencji (ZSL, później PSL) Tadeusz S. i notariuszka z Jarocina.
Akta sprawy liczą około 60 tomów, oskarżono w sumie 29 osób. Dwunastu z nich dobrowolnie poddało się karze i wyroki w ich sprawach już zapadły. "Osoby te zostały skazane na kary z warunkowym zawieszeniem ich wykonania oraz grzywny. Sąd orzekł również o zwrocie równowartości korzyści, które te osoby uzyskały w wyniku przestępstwa - poinformowała dziennikarzy prokurator Cecylia Majchrzak.
Zdaniem Nowakowskiego, oskarżeni, którzy czuli się winnymi, poddali się już dobrowolnie karze. "Pozostałe osoby nie poczuwają się do winy i sąd musi przeprowadzić w każdym zakresie postępowanie dowodowe. Mamy przed sobą dość żmudny proces z udziałem ponad 700 świadków" - powiedział PAP mecenas.
Prokuratura zarzuciła oskarżonym organizowanie i prowadzenie gier hazardowych w lokalach na terenie całego kraju. W tym celu założyli firmę, która wstawiała automaty do gier zręcznościowych, głównie w punktach usługowo-handlowych. Zdobywane w ten sposób pieniądze lokowali w innych przedsięwzięciach, m.in. zawierali fikcyjne umowy pożyczek.
"Automaty były tak ustawione, że pozwalały wygrywać tylko na początku gry. Szacuje się, że grupa ustawiła w całym kraju ok. 1260 takich urządzeń" - poinformował Walczak.
Według prokuratury, podejrzani mogli zarobić na automatach i handlu spirytusem co najmniej 5 mln zł. Z aktu oskarżenia wynika, że sprzedali oni około 52 tys. litrów skażonego spirytusu, który otrzymywali po odkażeniu rozpałki do grilla.
Były poseł i notariuszka oskarżeni są o udzielanie fikcyjnych pożyczek, które właścicielom automatów były potrzebne do legalizacji pieniędzy pochodzących z hazardu.
Za kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą grozi kara do dziesięciu lat więzienia, a za udział w grupie - do pięciu lat.(PAP)
zak/ malk/ jbr/