75 lat kończy w niedzielę Adriano Celentano - król włoskiej piosenki, aktor i reżyser, artysta estradowy. Nazywany jest też "kaznodzieją", bo zdarza mu się występować w roli mentora i nauczyciela narodu. Z okazji jubileuszu przygotował prezent dla fanów.
Weteran włoskiego rocka, obecny na scenie od pół wieku, wciąż zadziwia publiczność. Ten pełen energii artysta nadal występuje w telewizji, bijąc rekordy oglądalności. Może też pochwalić się rekordową ilością nagranych i sprzedanych płyt.
Celentano urodził się w Mediolanie 6 stycznia 1938 roku.
Zadebiutował 18 maja 1957 roku podczas pierwszego w Europie festiwalu rocka w swym rodzinnym mieście. Właśnie ta data uważana jest za narodziny włoskiego rocka, którego Celentano stał się wkrótce pierwszą i największą gwiazdą.
Ogromną popularność przyniosła mu piosenka "Ciao ti diro" z 1959 roku. W następnych latach wylansował takie przeboje, jak "24000 baci", "Si e spento il sole", "Ciao, ragazzi" i słynne "Azzurro". W sumie w całej swej karierze nagrał 600 piosenek i sprzedał ponad 150 milionów płyt.
Zagrał też w 40 filmach, niektóre z nich wyreżyserował.
Do historii telewizji przeszły oglądane przez miliony widzów autorskie show Celentano, między innymi program satyryczno-publicystyczno-muzyczny "Rockpolitik" w telewizji publicznej RAI.
"Moja dusza jest wyłącznie rockowa" - mówi Adriano Celentano.
W jednym z wywiadów prasowych powiedział: " W przeciwieństwie do tych, którzy uważają, że rock to muzyka diaboliczna, uważam, że to jest wolność, chęć zabawy, bycia razem, śmiania się i żartowania oraz zabierania głosu w zabawny sposób także wtedy, gdy mówi się o sprawach poważnych".
Szerokim echem odbił się jego występ na zeszłorocznym festiwalu piosenki w San Remo, gdzie wygłosił monologi, przeplatane piosenkami. Włoscy biskupi, katolickie media i stowarzyszenia zaprotestowały przeciwko jego ostrej tyradzie wymierzonej w księży i katolicką prasę, którym zarzucił hipokryzję i zajmowanie się polityką. Jego występ obejrzało 15 milionów telewidzów.
Burza była tak wielka, że kierownictwo publicznej telewizji zdystansowało się od monologu i przeprosiło środowiska kościelne za słowa artysty.
Biskup Domenico Sigalini oświadczył wtedy: "Celentano nie powinien wierzyć w to, że jest Jezusem".
Całe swe honorarium za występ w San Remo - 700 tysięcy euro - artysta przekazał następnie na rzecz organizacji charytatywnej Emergency, prowadzącej szpitale w Afryce i na rzecz biednych włoskich rodzin.
Najnowsza jego płyta zatytułowana "Facciamo finta che sia vero" (Udawajmy, że to prawda) pobiła, tak jak wiele poprzednich, rekordy sprzedaży i prowadziła w rankingach najpopularniejszych albumów we Włoszech. Miliony ludzi obejrzały jego najnowsze programy w telewizji.
Z okazji swego jubileuszu król piosenki przygotował dla fanów wyjątkowy prezent. Na swojej stronie internetowej zamieścił niepublikowane nigdy wcześniej nagranie z jego próby aktorskiej przed zdjęciami do filmu "Italiani brava gente" sprzed pół wieku. Mimo, że świetnie wypadł, nie zagrał w nim, gdyż nie chciał rozdzielać się wtedy z ciężarną żoną.
Po paśmie sukcesów ostatnich lat aż trudno zgadnąć, czym teraz Celentano zaskoczy - podkreślają media z okazji jego urodzin.
Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)
sw/ zab/