# więcej wypowiedzi, komentarze #
18.11. Rzym (PAP) - Zgodnie z przewidywaniami bez żadnych konkretnych decyzji zakończył się w środę w Rzymie trzydniowy szczyt Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) na temat bezpieczeństwa żywnościowego i walki z głodem na świecie.
Fiasko obrad uznał nawet dyrektor generalny FAO Jacques Diouf, krytykowany za zorganizowanie tego spotkania z wielkim rozmachem. Na zamykającej szczyt konferencji prasowej powiedział, że nie spełnił on jego oczekiwań.
Jeszcze przed rozpoczęciem obrad Diouf mówił, że na pilną walkę z głodem, dotykającym już ponad miliard ludzi na świecie, potrzeba 44 miliardów dolarów. Tymczasem spotkanie 60 szefów państw i rządów, głównie z krajów biednych i rozwijających się, oraz ponad stu delegacji państwowych niższego szczebla nie przyniosło żadnych wymiernych deklaracji.
"Niewątpliwie doszło do postępów, zrobiliśmy krok naprzód, ale nie poszło tak, jak chciał tego szef FAO" - powiedział Diouf. "Szklanka jest w połowie pełna i w połowie pusta" - dodał. Za sukces konferencji uznał "masowy udział", a za największą porażkę - nieobecność przywódców państw najbogatszych.
"Wolałbym, aby wszystkie państwa obecne na szczycie reprezentowane były przez swych przywódców" - oświadczył dyrektor generalny agendy ONZ. Wyraził ubolewanie, że nieobecność liderów potęg gospodarczych uniemożliwiła podjęcie konkretnych postanowień.
"Jeśli nie ma szefów państw i rządów, którzy mogliby skoordynować wysiłki, jeśli nie przybyli, by dyskutować o pomocy w rozwoju i problemach z tym związanych, to odeszliśmy od tematu i sprowadziliśmy rozmowy o szukaniu rozwiązań jedynie do poziomu technicznego" - powiedział szef FAO.
W dalszej części spotkania z dziennikarzami tłumaczył, że szczyt był okazją do dyskusji, której celem ma być w przyszłości "osiągnięcie rozwiązań, podzielanych przez wszystkich".
"Te trzy dni były dla nas ważnym etapem w realizacji naszego wspólnego celu: świata wolnego od głodu" - mówił.
"To potwierdza, że wysiłki, podjęte by przygotować ten szczyt, nie poszły na marne" - ocenił Diouf.
Uderzył się jednak w pierś, oceniając przyjętą już w poniedziałek deklarację o woli walki z głodem na świecie, pełną ogólników.
"Ku memu rozgoryczeniu muszę skonstatować, że deklaracja ta nie zawiera ani wyszczególnionych celów, ani precyzyjnych terminów, które pozwoliłyby czuwać nad ich realizacją" - stwierdził.
Rozczarowanie przebiegiem obrad i brakiem jakichkolwiek konkretnych wyników wyrazili uczestniczący w szczycie przedstawiciele wielkich organizacji pomocy humanitarnej, wśród nich Oxfam. "Największą porażkę przyniósł szczyt w dziedzinie zrównoważonego rolnictwa, bo w tej sprawie nic nie zrobiono" - ocenili działacze, cytowani przez włoskie media.
Organizacja Lekarze Bez Granic oświadczyła, że "światowi przywódcy nie zdołali nawet przyznać funduszy na walkę z problemem niedożywienia".
"Szczyt poniósł spektakularną porażkę w obronie najsłabszych; zapomniano o milionach dzieci w wieku do 5 lat ( od 3,5 do 5 mln), które każdego roku umierają z powodu niedożywienia" - brzmi komunikat Lekarzy Bez Granic.
Organizacja ActionAid oceniła zaś, że "stracono okazję, by położyć kres problemowi głodu na świecie".
Włoska prasa w tych dniach poddała miażdżącej krytyce fakt zaproszenia na rzymskie obrady kontrowersyjnych postaci światowej sceny politycznej, przede wszystkim oskarżanego o autorytaryzm prezydenta Zimbabwe Roberta Mugabego. "Il Giornale" nazwało go "tyranem". Media odnotowały, że Mugabe większość czasu w Wiecznym Mieście spędził z żoną na zakupach.
Przywódca Libii Muammar Kadafi wygłosił na forum FAO 10-minutowe przemówienie, a dwa rzymskie wieczory spędził na przyjęciach z udziałem setek młodych Włoszek, zwerbowanych przez agencję hostess. Poprowadził dla nich między innymi lekcję islamu.
Sylwia Wysocka(PAP)
sw/ az/ kar/