Gorące protesty wśród mieszkańców włoskiego miasta Lucera wzbudziły rządowe plany zamknięcia tamtejszego sądu, w ramach ogólnokrajowej redukcji mającej odciążyć budżet państwa. Lucera leży na południu Włoch, w regionie nękanym przez przestępczość.
O planach połączenia i likwidacji łącznie ponad 30 sądów w kraju rząd ogłosił na początku sierpnia. Obiecał, że redukcje nie dotkną regionów znanych z aktywności mafii, jak Sycylia czy Kalabria.
Jednak Pałac Sprawiedliwości w Lucerze - pisze we wtorek BBC - obejmował tę część południowych Włoch, gdzie przestępczość jest najwyższa, i rządowe plany zbulwersowały mieszkańców.
Miejscowy biskup napisał list do prezydenta kraju z apelem: "Nie oddawajcie nas mafii!", i wydał polecenie, by w unieruchomione dotąd dzwony starej katedry bić jak na pogrzeb.
Burmistrzowie 20 miejscowości tworzących gminę Lucera (miasto i okoliczne miejscowości) wręczyło zwierzchnikowi prowincji Foggia swoje trójkolorowe szarfy. Oznaczało to, że są gotowi podać się do dymisji, jeśli dojdzie do zamknięcia sądu. Do protestu dołączyły się tysiące obywateli, którzy zwrócili prefektowi Fogii swoje karty do głosowania.
Prokurator, któremu mafia groziła śmiercią, wzburzony rządowymi planami, opublikował swój testament.
Mieszkańcy Lucery mają nadzieję, że pod wpływem protestów MSW wykreśli tamtejszy sąd z listy przeznaczonych do zamknięcia.
We Włoszech rośnie przestępczość; policjanci argumentują, że winne są cięcia wprowadzane przez kolejne rządy w wydatkach na policję. Dotąd przekroczyły one równowartość 2,82 mld euro.
W skali całego kraju liczba przestępstw zgłaszanych policji wzrosła o 5 procent. Wzrost jest jeszcze wyższy, gdy przyjrzeć się ich poszczególnym rodzajom: na przykład, liczba włamań przekroczyła w zeszłym roku 200 tysięcy, co oznacza wzrost o jedną piątą.
W Rimini, leżącym nad Adriatykiem jednym z najpopularniejszych włoskich kurortów odnotowano wzrost o ponad 100 procent procederu wyrywania toreb przechodniom przez złodziei. (PAP)
awl/ ro/
int.
