Podczas postępowania przygotowawczego do procesu w sprawie katastrofy statku Costa Concordia, w której zginęły 32 osoby, prokurator powiedział, że to "ręka dobrego Boga", a nie kapitan Francesco Schettino, uchroniła wycieczkowiec przed natychmiastowym zatonięciem.
W ten sposób w trzecim dniu postępowania w mieście Grosseto w środkowych Włoszech prokurator Francesco Verusio odniósł się do twierdzeń kapitana, który uważa, że to on uratował 13 stycznia Concordię podejmując decyzję o wykonaniu manewru podpłynięcia do wyspy Giglio po uderzeniu w podmorskie skały. Schettino utrzymuje, że jest niewinny i odrzuca postawione mu przez prokuraturę zarzuty doprowadzenia do katastrofy i nieumyślnego spowodowania śmierci ludzi oraz ucieczkę z pokładu, za co grozi mu 15 lat więzienia.
Media włoskie poinformowały, że na słowa kapitana: "To ja uratowałem pasażerów" prokurator Verusio zareagował następująco: "To ręka dobrego Boga sprawiła, że Costa Concordia zbliżyła się do Giglio po wpadnięciu na skały, a nie manewr kapitana Schettino".
"Gdyby tamtego wieczoru nie było wiatru, statek przewróciłby się i zatonąłby w ciągu minuty. Wycieczkowiec nie miał napędu, a stery były zablokowane. Uratowała go tylko siła rozpędu" - argumentował prokurator.
Następnie dodał, że zgodnie z ekspertyzą biegłych, badających czarną skrzynkę wycieczkowca, niepodważalne jest to, że Costa Concordia po kolizji ze skałą nie była zdolna do wykonania jakiegokolwiek manewru.
W rozpoczętym w poniedziałek postępowaniu przygotowawczym prokuratury uczestniczą oprócz kapitana Schettino także inni członkowie załogi i armatora, objęci śledztwem, pasażerowie statku oraz 126 adwokatów, reprezentujących ocalałych i rodziny ofiar. Posiedzenia ze względu na dużą liczbę uczestników odbywają się w gmachu teatru w Grosseto.
Prokuratura przewiduje, że zakończy całe postępowanie w grudniu. Proces kapitana Schettino mógłby rozpocząć się na początku przyszłego roku. (PAP)
sw/ ro/