Piątek jest we Włoszech dniem strajku generalnego pracowników sfery budżetowej, należących do lewicowej centrali związkowej Cgil. Ośmiogodzinny protest wywołał utrudnienia w pracy szpitali i urzędów państwowych, zamknięto niektóre szkoły.
Protest zwołano, domagając się rezygnacji z planów cięć w budżetówce, a także odnowy umów zbiorowych z poszczególnymi grupami zawodowymi, które już wygasły oraz rozwiązania problemu tysięcy ludzi zatrudnionych bez stałego etatu.
W niektórych szpitalach z powodu braku personelu odwołano zaplanowane wcześniej zabiegi i badania. Zapewniona jest pomoc w nagłych przypadkach. W urzędach administracji publicznej, także z powodu nieobecności niektórych pracowników, utworzyły się długie kolejki do nielicznych czynnych okienek.
W Rzymie na wielkiej manifestacji zebrali się działacze największej włoskiej centrali związkowej, pracownicy budżetówki, studenci.
W trakcie przemarszu młodzieży z rzymskiego uniwersytetu La Sapienza, protestującej przeciwko cięciom w nakładach na oświatę i szkolnictwo wyższe, uczestnicy manifestacji odpalili świece dymne w pobliżu ambasady Niemiec. W ten sposób studenci wyrazili solidarność z niemieckimi rówieśnikami, którzy w swoim kraju protestowali przeciw reformie szkolnictwa.
Pochód rzymskich studentów otwierał wielki transparent z hasłem: "Chcą zrobić pustynię i nazywają to przyszłością".
Sylwia Wysocka (PAP)
sw/ awl/ ro/