Ponad siedemdziesiąt procent Włochów opowiada się za zakazem noszenia burek przez muzułmańskie kobiety w miejscach publicznych - to wyniki sondażu ogłoszonego w dniach ożywionej dyskusji na ten temat we Włoszech, gdzie jest ponad milion muzułmańskich imigrantów.
Sondaż przeprowadzono we Włoszech po przyjęciu przez francuski Senat ustawy zakazującej noszenia burek i po tym, jak poparł ją przewodniczący włoskiej Izby Deputowanych Gianfranco Fini.
31 procent przeciwników burek wyjaśniło, że ich sprzeciw wynika z przeświadczenia o tym, że zakładanie chusty całkowicie zakrywającej twarz nie jest wolnym wyborem kobiet. 28 procent jako powód wskazało troskę o bezpieczeństwo publiczne.
Prawicowa koalicyjna Liga Północna zapowiedziała w piątek, na konferencji prasowej we włoskiej Izbie Deputowanych, złożenie w parlamencie projektu takiej samej ustawy o zakazie noszenia burek, jaka została przyjęta we Francji. Tekst tej ustawy ma zostać w całości przetłumaczony z francuskiego na włoski - wyjaśnili politycy Ligi.
Jednocześnie okazało się, że w parlamentarnej komisji spraw konstytucyjnych jest już osiem projektów ustawy w tej sprawie.
Politycy opozycyjnej centrolewicy uważają, że tego typu inicjatywy nie dotyczą najważniejszych spraw kraju i są w istocie zbędne. Przypominają, że we Włoszech obowiązuje i jest przestrzegany zakaz zakrywania twarzy w miejscu publicznym, który uniemożliwiałby identyfikację. Dotyczy to zarówno burki jak i na przykład wejścia do banku w motocyklowym kasku.
Podczas gdy trwa polityczna dyskusja na temat burek, rzeczywisty problem z tym związany pojawił się w miejscowości Sośnino, koło Rzymu. Doszło tam do, nagłośnionego przez media, buntu części rodziców, których dzieci chodzą do przedszkola. Dzieci te boją się imigrantki z Maroka, która odprowadza do przedszkola syna całkowicie zakryta na czarno.