Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Włoska prasa o wyborach prezydenckich w Rosji

0
Podziel się:

Wybory prezydenckie w Rosji to nie tylko farsa,
ale także nadzieja - podkreśla w komentarzach włoska prasa w
poniedziałek.

Wybory prezydenckie w Rosji to nie tylko farsa, ale także nadzieja - podkreśla w komentarzach włoska prasa w poniedziałek.

Zastanawia się również nad skutkami "dwuwładzy" w Moskwie, a nowego prezydenta Dmitrija Miedwiediewa nazywa "odmiennym bliźniakiem" Władimira Putina.

"Corriere della Sera" podkreśla w komentarzu: "Proporcje zostały już wcześniej ustalone przy stoliku, ale i tak triumf wyborczy Dmitrija Miedwiediewa zamienia rosyjską politykę w zagadkę, której zlekceważenie byłoby błędem Zachodu".

Zauważa następnie: "Wierny metodzie Deng Xiaopinga prawdziwy monarcha Władimir Putin sadza na Kremlu posłusznego cara, by dalej prowadzić tańce w bardziej skromnej masce premiera".

"W ten oto sposób prawdziwa władza już nie łączy się z tą instytucjonalną i tworzy gmatwaninę pełną niewiadomych" - dodaje publicysta największej włoskiej gazety.

Zadaje też pytania: "Co by się stało, gdyby Miedwiediew zechciał zostać autentycznym carem?", "Kto będzie kontrolował grupy interesów (poczynając od tych, którzy byli w KGB), które czują się teraz mniej chronione i już zaczęły ścierać się, by bronić swych bogactw?".

Mediolańska gazeta przypominając o pilnej potrzebie modernizacji rosyjskiej gospodarki wyraża opinię, że "technokrata Miedwiediew ze swym doświadczeniem zdobytym w kierownictwie Gazpromu może być odpowiednim człowiekiem na właściwym stanowisku".

"Czyż ze swym umiarkowanym wizerunkiem i swą dobrą opinią na Zachodzie Miedwiediew nie jest człowiekiem najbardziej wskazanym do tego, by zrównoważyć nacjonalistyczne zapędy Szefa?" - pyta "Corriere della Sera".

Następnie stwierdza w konkluzji: "Europa i Ameryka dobrze by zrobiły, gdyby przyjrzały się kartom Putina i Miedwiediewa, sprawdzając bez zbyt wielu złudzeń, do jakiego stopnia potrzeba zmusiła Moskwę do przewrócenia karty. I wyjaśniając zarówno temu prawdziwemu carowi, jak i temu fasadowemu, że Rosja pozbawiona pluralizmu politycznego i wolności informacji nie będzie mogła nigdy przełamać podejrzeń Zachodu".

"La Repubblica" zauważa sarkastycznie, że rosyjska polityka "wolna jest od niepewności i komplikacji", bo większość wyborców głosuje tak, jak każe im Putin.

"Wyborcza metoda, opatentowana przez Władimira Putina, funkcjonuje jak markowy zegarek" - pisze rzymski dziennik. Jej komentator zwraca uwagę na nieprzypadkowy jego zdaniem wynik wyborów: "Delfin musiał wygrać znaczną przewagą, ale oczywiście nie mógł przekroczyć progu 71,3 procent głosów, jaki osiągnął Putin w wyborach prezydenckich w 2004 roku".

"Byłaby to obraza majestatu" - stwierdza.

Według gazety za pewnik należy uznać to, że "za kilka tygodni, kiedy na Kremlu dojdzie do formalnego przekazania władzy, na szczycie w Moskwie pojawi się inna osobowość, a pod pewnymi względami wręcz inna od wszystkich poprzedników od czasów rewolucji rosyjskiej. To znaczy od ponad 90 lat".

"Miedwiediew nie jest zawodowym rewolucjonistą, jak Lenin czy Stalin ani nie jest aparatczykiem partii komunistycznej ZSRR, który skończył korespondencyjnie studia jak Chruszczow, Breżniew, Czernienko czy Jelcyn. Nie jest człowiekiem ze średnim wykształceniem, który wypłynął po długiej i szarej karierze w biurokracji partyjnej jak Gorbaczow, nie był szefem KGB, jak Andropow ani podpułkownikiem tegoż KGB, jak Putin" - pisze.

W opinii gazety Miedwiediew ze swym wykształceniem i karierą przypomina europejskiego polityka. Mało tego, podkreśla "La Repubblica", nie będzie on na scenie międzynarodowej "klonem Wielkiego Elektora" czyli swego poprzednika - Putina.

"Trudno wyobrazić sobie, by powtórzył za nim, że wymierzy pociski nuklearne w europejskie miasta, że wyda rozkaz strategicznym bombowcom do wznowienia lotów patrolowych" - stwierdza dziennik.

Według publicysty nie należy wykluczyć, że dzięki nowemu rosyjskiemu prezydentowi dojdzie do "obniżenia tonu w relacjach Zachodem", a język dyskusji - mimo pozostających różnic - będzie "mniej arogancki".

Czołowy publicysta dziennika "La Stampa" zastanawia się, czy ma sens komentowanie rosyjskich wyborów, których wynik został ogłoszony już w zeszłym roku.

Ich rezultat, jego zdaniem, sprowadza się do stwierdzenia: "Ty Dmitriju prezydentem, a ja Władimir twoim premierem i najwyższym opiekunem".

Porównując kampanie wyborcze w Rosji i w Stanach Zjednoczonych włoski dziennikarz zauważa ironicznie, że w Moskwie nie było "żadnych kłopotliwych konfrontacji" ani "żadnego groźnego konkurenta".

Pozostali kandydaci jego zdaniem to "pseudokonkurenci", występujący w "pantomimie pod znakiem tak zwanej +suwerennej demokracji+ czyli samowystarczalnej i niezależnej od wszelkiego bezpośredniego międzynarodowego monitoringu".

"Dawna Rosja, tym bardziej zaś Związek Radziecki, nie była nigdy rządzona przez parę carów" - zauważa komentator turyńskiej gazety.

Według "Il Giornale", Miedwiediew to "bliźniak Putina", który bardzo się jednak od niego różni. Gazeta zwraca uwagę na to, że także przyszła Pierwsza Dama Rosji bardzo różni się od innych żon przywódców Rosji i jest "zakochana we Włoszech".

Sylwia Wysocka (PAP)

sw/ ksaj/ ro/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)