Parlament zamknięty z powodu głosowań nad wotum zaufania i nieufności dla rządu - tak włoscy komentatorzy kwitują decyzję o wstrzymaniu prac Izby Deputowanych i Senatu do 13 grudnia, czyli do czasu debaty w tej sprawie.
Decyzję tę podjęli przewodniczący obu izb na wniosek rządzącej partii Lud Wolności premiera Silvio Berlusconiego. Chodzi o to - argumentowano - by przed decydującym dla przyszłości Rady Ministrów głosowaniem uniknąć dalszych napięć politycznych czy incydentów oraz składania - jak to ujęto - obliczonych na "wykończenie przeciwnika" poprawek czy wniosków.
Takie rozwiązanie poparła zarówno centrolewicowa Partia Demokratyczna, jak i koło zwolenników szefa Izby Deputowanych Gianfranco Finiego, którzy odeszli razem z nim z Ludu Wolności, osłabiając gabinet. To zaś w konsekwencji doprowadziło do obecnej sytuacji politycznej, grożącej kryzysem rządowym.
Domagający się dymisji Berlusconiego ruch Finiego, Przyszłość i Wolność, wraz z opozycyjną Unią Centrum zapowiedział w czwartek złożenie własnego wniosku o wyrażenie wotum nieufności dla rządu.
Parlament wznowi pracę 13 grudnia, kiedy premier przedstawi informację na temat pracy swego gabinetu. Dzień później w Izbie Deputowanych odbędzie się głosowanie nad wnioskiem o wyrażenie wotum nieufności, złożonym przez opozycję. Senat zaś, z inicjatywy koalicji, głosować będzie nad wotum zaufania.
Z obecnej parlamentarnej arytmetyki wynika, że w izbie niższej rząd Berlusconiego "wisi na włosku". Może natomiast liczyć na wotum zaufania w Senacie.
Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)
sw/ cyk/ mc/