Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Woda, brak fachowości i konsekwencji - to problemy konserwatorów zabytków

0
Podziel się:

Walka z wodą i wilgocią, ale też brakiem fachowości odkrywców i
konsekwencji decydentów - to podstawowe problemy konserwatorów zabytków. Pracy na pewno jednak im
nie zabraknie - jak podkreśla szef Śląskiego Centrum Dziedzictwa Kulturalnego Jacek Owczarek,
zdumiewających odkryć można dokonywać w najbliższym otoczeniu, wśród budynków i przedmiotów,
odkrywając ich przeszłość lub choćby dawny wygląd.

Walka z wodą i wilgocią, ale też brakiem fachowości odkrywców i konsekwencji decydentów - to podstawowe problemy konserwatorów zabytków. Pracy na pewno jednak im nie zabraknie - jak podkreśla szef Śląskiego Centrum Dziedzictwa Kulturalnego Jacek Owczarek, zdumiewających odkryć można dokonywać w najbliższym otoczeniu, wśród budynków i przedmiotów, odkrywając ich przeszłość lub choćby dawny wygląd.

Podczas konferencji w Katowicach "Konserwacja zabytków na tropie zagadek historii" Owczarek mówił m.in. o problemach związanych z pracą konserwatora zabytków, opowiadał o różnych źródłach odkryć oraz o metodach i okolicznościach poszukiwań, a także przedstawił własną subiektywną listę najważniejszych niedawnych odkryć w woj. śląskim.

Jako przykład zaskakującego odkrycia w miejscu znanym większości mieszkańców regionu, specjalista przytoczył monumentalny gmach Sejmu Śląskiego z lat międzywojennych - obecnie jasnoszary. W latach 90., przed odnowieniem - gmach był prawie czarny i w ten sposób funkcjonował w powszechnej pamięci. Krótko przed remontem, gdy okazało się, że gmach kiedyś był jasny, konserwatorzy odwołując się do niej, nie chcieli zgodzić się na przywrócenie pierwotnego wyglądu, aby nie zdzierać "szlachetnej patyny czasu".

"Na szczęście przeważyła opinia o renowacji" - ocenił z perspektywy czasu Owczarek. "Wszystko, co codzienne, zdaje nam się stałe, niezmienne. Wtedy często nagle potrafi nas zaskoczyć myśl, że nie pamiętamy, jak obiekt wyglądał kilka lat temu, a nawet nie mamy jego zdjęć" - wyjaśnił Owczarek.

Podobnie położony obok gmachu Sejmu Śląskiego, remontowany obecnie budynek wydziału biologii Uniwersytetu Śląskiego, robi wrażenie zwyczajnego. Tymczasem prowadzone odkrywki konserwatorskie ujawniły pod tynkiem malownicze wzory w żywych kolorach, którymi gmach był pokryty przed drugą wojną światową.

Jak podkreślił Owczarek, odkrycia konserwatorskie zaczynają się na ogół od pewnego przypuszczenia. Zdarzają się odkrycia przypadkowe, jak w niektórych z ok. 70 znajdujących się w regionie zabytkowych drewnianych kościołów. Wnętrza większości z nich pierwotnie pokrywały malowidła opowiadające biblię niepiśmiennym wiernym - później, a czasem i obecnie, były one przemalowywane lub zamalowywane np. na biało.

Ekspert opowiadał, że swoją karierę konserwatorską zaczął od opracowania na temat odkrycia dokonanego w 1975 r. w kościele w Koziegłowach. Pod warstwami farby znaleziono tam unikatową w skali Polski polichromię z lat 80. piętnastego wieku, porównywalną tylko z polichromiami w dolnośląskiej Jemielnicy, a dalej - w Gotlandii.

"Ponieważ nie wszystkie malowidła zostały zachowane, szybko doszło tam do buntu parafian, którzy chcieli wnętrze zamalować i pozłocić. Na szczęście te polichromie udało się zachować, łącznie z ubytkami" - wskazał konserwator. "Często jednak ludzie wstydzą się takich pustych plam, np. w kościele w Księżym Lesie parafianie obudowali ściany płytami kartonowo-gipsowymi, by kościół wyglądał schludnie i porządnie" - dodał.

Problemem dla konserwatorów okazują się też czasem prace wykonane w przeszłości niekonsekwentnie, co może skutkować uszkodzeniami lub zniszczeniami. W Pałacu Dietla w Sosnowcu kilkadziesiąt lat temu fragmentarycznie odkryto wspaniałe holenderskie malowidła ścienne - niedawno konserwatorzy z trudnościami wyrównywali różnice między dawnymi odkrywkami, a pozostałymi częściami malowideł - dotąd zakrytymi.

"Stąd też często stosowany w archeologii, niezbyt rozumiany w społeczeństwie postulat, aby odkryć i zasypać, powinien być stosowany również w takich przypadkach - jeśli nie mamy pomysłu, dajmy sobie na razie spokój: zakryjmy po to, aby się nie niszczyło" - podkreślił specjalista.

Często odkrycia są efektem poszukiwań archiwalnych. Pomagają one np. ustalić pierwotny wygląd lub przeznaczenie przedmiotów, które wydają się oczywiste, są w istocie czymś innym niż się wydaje. W ten sposób zbadano m.in., że polskie godło przed historyczną gliwicką radiostacją przytwierdzono do podstawy pokrytej motywami charakterystycznymi dla rzeszy niemieckiej, a chrzcielnica w neoromańskim kościele w Czeladzi dawniej była siedemnastowiecznym tamburem kawaleryjskim, z widocznymi elementami naciągu skóry.

Sam czeladzki kościół św. Stanisława w wielu źródłach opisywany jest natomiast jako dzieło warszawskiego architekta Hugona Kudera. Niedawno, po poszukiwaniach w archiwach, okazał się dziełem Tomasza Pajzderskiego z Berlina.

Niektóre odkrycia ułatwia pogoda. Przed kilkoma laty, podczas fali letnich upałów, na trawiastym dziedzińcu gotyckiego zamku w Toszku pokazał się okrągły obrys - jak przypuszczano - średniowiecznej baszty, tzw. stołpy. Dopiero odkrywka archeologiczna ujawniła, że przyczyną nie są fundamenty baszty, lecz podstawa znacznie młodszej fontanny.

Przypadek natomiast umożliwił odkrycie przeszłości niepozornego, wielokrotnie przebudowywanego kościoła w Wojkowicach Kościelnych. Owczarek przejeżdżając tamtędy w drodze na lotnisko w Pyrzowicach zauważył, że z kościoła skuto tynk, co odsłoniło charakterystyczne cechy architektury romańskiej. Potwierdziły one zapisy historyczne wskazujące, że to jeden z najstarszych kościołów w całym regionie. Niedawno kościół znów otynkowano.

Przed kilkoma laty też przypadek pozwolił odkryć część legendarnych podziemi zamku w Raciborzu. Gdy na zamkowym dziedzińcu pod ciężarówką ze żwirem osunęła się ziemia, specjaliści zeszli do piwnic, gdzie zebrali m.in. 1,2 tys. kawałeczków kafli, z których złożyli unikalny w Polsce, bogato zdobiony piec - obecnie wystawiony w raciborskim muzeum.

Owczarek przestrzegł przed brakiem fachowości w archeologii. "Archeologia nie polega na wykopywaniu skarbów, lecz badaniu kontekstu wykopalisk. Tylko zawodowy archeolog jest w stanie ocenić coś, co dla laika jest np. tylko zbiorem linii. Jeżeli ktoś odkrywa jakiś obiekt za pomocą wykrywacza metalu, bezpowrotnie go niszczy, podobnie jak zawodowy archeolog, który nie wykonuje dokumentacji" - podkreślił.

Jak mówił, zabytkom nie służą też wszelkie klasyfikacje różnicujące ich wartość. Fenomenem nazwał popularność pojęcia "zabytku grupy zerowej". Choć grupy zabytków od zerowej do czwartej wprowadzono w 1961 r. i funkcjonowały tylko do 1973 r., do dziś ich pełne wykazy można znaleźć w internecie.

Ekspert wyjaśnił, że wprowadzenie tej klasyfikacji grup umożliwiło m.in. zniszczenie około połowy polskich zabytków architektury drewnianej, ponieważ zabytki niższych grup można było wyburzać praktycznie bez konsekwencji. "To o tyle niebezpieczne, że pozwala nam relatywizować prawne pojęcie zabytku, dzielić na zabytki lepsze i gorsze" - zaznaczył.

Przedstawiając subiektywną listę najważniejszych odkryć ostatnich lat w woj. śląskim i jego okolicach, Owczarek od końca wymienił m.in. odkrycie renesansowych polichromii w drewnianym kościółku w Łaziskach Rybnickich, znalezienie zachowanego kompletnego wyposażenia zbudowanego w latach międzywojennego Zamku Prezydenta w Wiśle czy odkrycie renesansowych polichromii i napisów w kościele św. Andrzeja w Olkuszu, zakrytych potem, co rzadkie, przez dzieła gotyckie.

Na wyższych miejscach Owczarek umieścił: odkrywki, które pozwoliły odkryć i wyeksponować przeszłość Zamku Sieleckiego w Sosnowcu, kryptę i sarkofagi rodu Reiswitzów w kościele św. Piotra i Pawła w Tworkowie oraz fontannę i sarkofag z czasów rzymskich oraz inne obiekty, które pozwoliły zidentyfikować w pałacu w Kamieńcu elementy wcześniej istniejącego tam średniowiecznego zamku.

Za najważniejsze miejsce odkryć w regionie Owczarek uznał zniszczone po II wojnie światowej, a niemal w całości odrestaurowane w ostatnich latach dawne opactwo cysterskie w Rudach Raciborskich. Specjalista przypomniał, że prowadzone tam w latach 90. prace archeologiczne umożliwiły m.in. odtworzenie dwunastu etapów rozbudowy tego jednego z najcenniejszych zabytków regionu.

Za równie ważne odkrycie - z punktu widzenia konserwatora zabytków - półżartem uznał zlokalizowanie wodociągu doprowadzonego do opactwa w latach 70-ych. Woda z zapomnianej rury przez lata zalewała bowiem jego piwnice. Dzięki poszukiwaniom archeologów rurę znaleziono i zakręcono jej zawór, co umożliwiło m.in. osuszenie piwnic. Owczarek podkreślił, że praktycznie 90 proc. wszystkich działań konserwatorskich to usuwanie wody i wilgoci oraz ich skutków. (PAP)

mtb/ bno/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)