Dolnośląska "Solidarność" protestuje przeciwko niezgodnemu z prawem, ich zdaniem, zwolnieniu z pracy przewodniczącego związku we wrocławskich zakładach PZ Cussons Polska Wacława Pastuszki. Zarzuty te odpiera zarząd przedsiębiorstwa.
Według Janusza Łaznowskiego, przewodniczącego Zarządu Regionu Dolny Śląsk NSZZ "S", szef związku w zakładach został ukarany za protest wobec bezprawnego - jego zdaniem - ściągnięcia flag związkowych z bramy zakładu wrocławskiego Cussons SA.
"W końcu czerwca w akcie desperacji próbował zatrzymać samochód wywożący flagi będące własnością Związku, zawieszone tam wcześniej na znak protestu wobec niewywiązywania się właściciela firmy ze swoich obowiązków. Chodzi m.in. o nieuzgadnianie ze związkami zawodowymi rozdziału środków z funduszu socjalnego. W końcu lipca zostało wręczone przewodniczącemu zakładowej "S" zwolnienie dyscyplinarne. Mimo że Wacław Pastuszka jest nadal przewodniczącym Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność", ma zakaz wstępu na teren zakładu pracy" - napisał w oświadczeniu przesłanym PAP Łaznowski.
Według szefa dolnośląskiej "S", Pastuszka podjął próbę niedopuszczenia do wywiezienia związkowych flag, kładąc się w akcie desperacji przed samochodem.
Prezes PZ Cussons Stephen Murphy uważa, że Pastuszka spowodował niebezpieczny wypadek i złamał reguły zawarte w Regulaminie Pracy oraz przepisy BHP.
"Bez pozwolenia dostał się do samochodu służbowego firmy, zabrał samowolnie z samochodu flagi związkowe, rzucił się pod ten samochód blokując mu wyjazd, kopał zderzak i spuszczał powietrze z opon. Zelżył także wulgarnie jednego z pracowników firmy, działającego w imieniu pracodawcy" - poinformował Murphy.
Zarząd uważa, że czyny, jakich dopuścił się Wacław Pastuszka, stanowią ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych, dlatego postanowiono zwolnić go bez wypowiedzenia, z winy pracownika.
Nie zgadza się z tym sam zainteresowany, który uważa, że pracodawca nie miał prawa zwolnić go dyscyplinarnie.
"Ja się czuję zobowiązany do chronienia mienia związkowego. Zobaczyłem, że związkowe flagi zostały zdjęte i zabrane, chciałem to uniemożliwić. Wtedy potraktowano mnie siłą, a ja położyłem się przed samochodem. Ja tylko wykonywałem swoje obowiązki, sprawa zresztą już jest w sądzie pracy" - powiedział PAP związkowiec.
We wrocławskim Cussonsie od czterech lat trwa spór pomiędzy pracodawcą, a związkami zawodowymi o nieprawidłowości związane z prowadzeniem zakładowego funduszu świadczeń pracowniczych. Spór rozpoczęty w 2002 r. w kolejnych latach się zaostrzył. W 2005 r. fiaskiem zakończyły się mediacje podjęte przez Ministerstwo Pracy, a sprawa trafiła do sądu. jak mówi Stephen Murphy, wszystkie te sprawy kończyły się oddaleniem powództwa.
Dwa miesiące temu protest nasilono, bo zdaniem związkowców pracodawca nie uzgodnił preliminarza wydatkowania środków z funduszu świadczeń socjalnych. (PAP)
rut/ itm/