Wrocławska policja poszukuje kierowcy mercedesa, który w nocy z soboty na niedzielę uszkodził podpory wiaduktu kolejowego w centrum miasta. Prowadzący samochód, w wyniku nieostrożnej jazdy, doprowadził do kolizji z innym autem, a następnie wbił się w podpory.
Z powodu ich uszkodzenia zamknięto jeden z torów kolejowych i ruch pociągów odbywa się wahadłowo. Tymczasem PKP poszukuje projektanta podpór, który zbada konstrukcję.
Jak poinformował PAP w niedzielę Krzysztof Zaporowski z biura pasowego Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu policja ustala, kto prowadził merdecesa. "Właściciel samochodu twierdzi, że auto zostało skradzione, ale nie wykluczamy, że to linia obrony" - mówił Zaporowski. Dodał, że policja podejrzewa, iż prowadzący auto był nietrzeźwy i dlatego doszło do kolizji. Kierowca stracił wtedy panowanie nad pojazdem i uderzył w podpory remontowanego wiaduktu kolejowego. Kierujący uciekł z miejsca wypadku.
Tuż po wypadku wstrzymano ruch kolejowy w obawie o konstrukcję wiaduktu. "O 5.20 wznowiliśmy ruch pociągów, ale wahadłowo. Nadal pozostaje zamknięty jeden z torów od strony, gdzie auto uderzyło w podpory" - powiedział PAP Oskar Olejnik z PKP we Wrocławiu. Dodał, że obecnie pociągi z kierunku zachodniego, m.in. Wałbrzycha, Głogowa, Legnicy, mają 20-minutowe spóźnienia.
Olejnik wyjaśnił, że nie zdecydowano się usunąć auta, bowiem nie wiadomo jak zachowają się uszkodzone podpory i czy nie doszłoby do uszkodzenia całego wiaduktu. "Poszukujemy projektanta tych podpór, który przyjedzie na miejsce i powie nam co możemy z tym zrobić, czy wyciągać auto, czy może potrzebne będą dodatkowe podpory" - mówił Olejnik. Zaznaczył, że pociągi kursujące po jednym z torów są bezpieczne. (PAP)
umw/ mag/
