We Wrocławiu zakończył się trwający trzy dni XI Międzynarodowy Kongres Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego (PTK). Uczestniczyło w nim ponad 5.600 osób, w tym m.in. lekarze różnych specjalności z Polski i innych krajów europejskich.
Na kongres przyjechali m.in. kardiolodzy, kardiochirurdzy, ale także lekarze rodzinni i interniści m.in. z Polski, Francji, Niemiec, Belgii i Wielkiej Brytanii. Jak powiedział PAP w sobotę członek komitetu organizacyjnego sympozjum prof. Piotr Ponikowski, we Wrocławiu padł rekord frekwencji na kongresach PTK, a wykłady prowadziło m.in. 20 zagranicznych gości.
"Bardzo nas cieszy obecność naszych koleżanek i kolegów zza wschodniej granicy, bo było tu ponad 100 lekarzy m.in. z Białorusi i Ukrainy. Chcemy jako PTK pomagać im i nadal ich wspierać, aby mogli szkolić się u nas w najnowocześniejszych technikach medycznych, jak my kiedyś robiliśmy to na Zachodzie" - mówił Ponikowski.
Głównym celem kongresu byłą wymiana doświadczeń oraz zapoznanie się z najnowocześniejszymi badaniami i metodami leczenia, związanymi z kardiologią. Jak zaznaczył Ponikowski, organizatorzy kongresu duży nacisk położyli na zapobieganie chorobom serca. "Dlatego cieszymy się że przyjechali tu np. lekarze rodzinni i interniści, bo to zwykle do nich pacjent trafia zanim zostanie skierowany do kardiologa. Oni też mają możliwość przekonywania pacjentów do najprostszych zasad zapobiegania problemom kardiologicznym" - dodał.
Podczas kongresu wybrane zostały nowe władze powstałego w 1954 r. PTK. Po prof. Adamie Torbickim z Warszawy, stanowisko prezesa objął gdański kardiolog prof. Andrzej Rynkiewicz. Natomiast na stanowisko prezesa elekta wybrany został prof. Waldemar Banasiak, kierownik Ośrodka Chorób Serca Wojskowego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.
Prezes elekt przez dwa lata kieruje pracami PTK razem z urzędującym prezesem. Za dwa lata Banasiak przejmie kierownictwo nad Towarzystwem. Jak powiedział Ponikowski, jest to schemat zapożyczony z zachodnich towarzystw, ponieważ "przy tak dużej liczbie członków i tak szerokiej działalności prezesowi, który wdraża się dwa lata, znacznie łatwiej jest kierować pracami". (PAP)
iwe/
