Z punktu widzenia przepisów nie doszło do nieprawidłowości przy odwołaniu ze stanowiska ówczesnego naczelnika wydziału rozpoznania CBA - uznał w czwartek Wojewódzki Sąd Administracyjny.
Sam funkcjonariusz rozważa złożenie kasacji do NSA.
Czwartkowa sprawa była pierwszym przypadkiem odwołania się do WSA zdymisjonowanego funkcjonariusza Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Ani sam b. naczelnik, ani też prawnik CBA Łukasz Filipiak nie chcieli jednak ujawniać jej szczegółów.
Ze sprawozdania przedstawionego przez sąd podczas czwartkowej rozprawy wynika jednak, że funkcjonariusza odwołano tuż po zakończeniu jego służby przygotowawczej - w kwietniu 2007 r. Podstawą do tego była opinia, w której stwierdzono, że nie jest przydatny do służby w CBA.
On sam sugerował jednak przed sądem, że chodziło m.in. o polecenia, których nie chciał wykonywać, a które były "dziwaczne i demoralizujące dla podległych mu funkcjonariuszy". "Ta opinia ma ukryć rzeczywistość. Zawarte są w niej uogólnienia, które nie podlegają weryfikacji" - mówił.
Dodał także, że zdecydował się na pracę w CBA, bo chciał służyć państwu. "Ja chcę do tej instytucji wrócić, chcę by był tam porządek, by służba ta wypełniała swoje zadania" - podkreślał.
Tymczasem pełnomocnik CBA zapewniał, że przy odwołaniu funkcjonariusza nie doszło do żadnych nieprawidłowości, a opinia sporządzona została zgodnie z przepisami prawa. Podkreślał także, że były naczelnik wiedział, iż jest w służbie przygotowawczej i takiej ocenie - co do przydatności do dalszej pracy - będzie poddawany.
Sędzia Joanna Kube uzasadniając czwartkowy wyrok podkreślała, że sąd nie dopatrzył się nieprawidłowości przy odwołaniu funkcjonariusza.
"Opinia służbowa nie podlega ocenie sądu, bo jest to akt wewnętrzny tego organu. Badając przebieg procedury związanej z odwołaniem, sąd nie dopatrzył się jednak naruszeń przepisów" - dodała.(PAP)
pru/ itm/ mhr/
16:24 07/11/29
