Wśród obserwatorów wysłanych przez Ligę Arabską (LA) do Syrii w celu monitorowania sytuacji w tym kraju narasta spór o zasadność misji, gdyż mimo obecności przedstawicieli LA reżim w Damaszku nadal stosuje przemoc wobec uczestników antyrządowych demonstracji.
Jak pisze w piątek agencja dpa, na znak protestu opuścił Syrię obserwator z Sudanu. To już kolejny członek misji, który zdecydował się na ten krok. Przed tygodniem wyjechał Algierczyk Anwar Malik. Według agencji Reutera Syrię opuściła "pewna liczba" obserwatorów, a inni mogą pójść w ich ślady.
Przedstawiciele walczącej z syryjskim reżimem opozycji powtarzają obserwatorom, że prezydent Baszar el-Asad zgodził się na ich przyjazd i posłużył się ich misją, aby zyskać czas na zmiażdżenie rewolty - powiedział Malik. Szef misji, sudański generał Mustafa Dabi skrytykował Malika i podkreślił, że nie miał on prawa wypowiadać się w imieniu wszystkich obserwatorów LA.
Liga Arabska, która zamierza 19 stycznia wysłuchać pełnego sprawozdania misji swoich obserwatorów o sytuacji w Syrii, jest podzielona w tej sprawie.
Celem obserwatorów jest ustalenie, czy Syria przestrzega uzgodnień dotyczących zaprzestania krwawego tłumienia antyreżimowych protestów. Zgodnie z przyjętym w listopadzie 2011 roku planem rząd w Damaszku zobowiązany został do zezwalania na pokojowe demonstracje, nawiązania dialogu z opozycją i wpuszczenia na terytorium Syrii zagranicznych mediów.
ONZ ogłosiła we wtorek, że według jej szacunków od chwili przybycia obserwatorów LA do Syrii zginęło w tym kraju ok. 400 osób. Ambasador USA przy ONZ Susan Rice podkreśliła, że tempo, w jakim rośnie bilans ofiar, jest obecnie wyższe niż przed przybyciem misji. Jest to jednoznaczny sygnał, że władze Syrii wzmagają przemoc wobec przeciwników - oceniła Rice. (PAP)
akl/ ap/
10570546 arch.