Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Wszyscy oskarżeni ws. Nangar Khel - bez dozoru

0
Podziel się:

Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie zdecydował w czwartek o uchyleniu
zawieszenia w czynnościach służbowych oraz dozoru przełożonego wobec ostatnich objętych jeszcze
tymi środkami zapobiegawczymi oskarżonych w procesie o zabicie cywilów w rejonie wioski Nangar Khel
w Afganistanie.

Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie zdecydował w czwartek o uchyleniu zawieszenia w czynnościach służbowych oraz dozoru przełożonego wobec ostatnich objętych jeszcze tymi środkami zapobiegawczymi oskarżonych w procesie o zabicie cywilów w rejonie wioski Nangar Khel w Afganistanie.

Z wnioskiem w tej sprawie wystąpili obrońcy, poparła go także prokuratura. Jak wskazał sąd, oskarżeni zostali przeniesieni z 18. bielskiego batalionu do innych jednostek, co sprawia, że nie ma ryzyka, by mogli służbowo wywierać wpływ na osoby zaangażowane w sprawę. Ponadto, z powodu zmiany przydziałów służbowych, sprawowanie nad nimi dozoru przez dowódcę 18. BDSz jest utrudnione, jeśli nie niemożliwe. Zdaniem sądu argumentem za uchyleniem zawieszenia w czynnościach służbowych - wiążącego się m.in. z ograniczeniem wynagrodzenia - przemawia także interes rodzin oskarżonych.

Sąd "informacyjnie" - jak wyraził się sędzia - przypomniał oskarżonym, że jeżeli środek zapobiegawczy można uchylić, to można go również ponownie zastosować i to z najpoważniejszym - w postaci tymczasowego aresztowania - włącznie. Sąd zaznaczył w tym kontekście, że ma nadzieję, iż nie będzie problemu ze stawiennictwem oskarżonych na rozprawach.

Sąd na czwartkowym posiedzeniu przesłuchał kolejnych świadków. Jeden z nich zeznał, że chor. Andrzej Osiecki wręczając nowe wskazania plutonowi mającemu na wyposażeniu moździerz M-98, powiedział, "żeby nie przejmowali się, jeśli cele to wioski".

Dariusz P. - w czasie pierwszej zmiany w Afganistanie w stopniu st. szer., obecnie w cywilu pracuje w policji - był w plutonie, który miał na stanie M-98.

Jak relacjonował, feralnego dnia był w rejonie wioski Nangar Khel w ramach sił szybkiego reagowania tzw. QRF (Quick Reaction Force). Gdy wraz z innymi rozstawiał moździerz w tamtej okolicy, do jego przełożonego podjechał ppor. Łukasz Bywalec "Bolec" oraz chor. Andrzej Osiecki "Osa", którzy wręczyli porucznikowi kawałek papieru. "Osiecki powiedział, że są nowe cele i żeby się nie przejmować, jeśli te cele to wioski" - zeznał świadek.

"Jak usłyszeliśmy, że mamy się nie przejmować, jeśli celami będą wioski, byliśmy zdziwieni. Nawet rozmawialiśmy, +co ten Osiecki wygaduje+" - zeznał P. "Nie wiem, skąd wziął te współrzędne. Jak zobaczyliśmy, że wypadają w środku wsi, zrozumieliśmy, że nie żartuje" - dodał.

Jak zeznał, "Osa" wyraził też opinię, że najlepsze będą granaty kasetowe, a nie odłamkowo-burzące. Pytany o różnice w wykorzystaniu obu rodzajów amunicji świadek powiedział, że "kasetowa ma większe pole rażenia, odłamkowo-burząca trafia w punkt". "Amunicja kasetowa jest najlepsza do niszczenia siły żywej przeciwnika, odłamkowo-burząca jest dobra do niszczenia umocnień i obiektów" - sprecyzował.

P. ocenił, że jego dowódca był zdziwiony, gdy wprowadził współrzędne przekazane przez Osieckiego do programu Falcon View - przedstawiającego mapy i zdjęcia lotnicze. Stwierdził, że cele wypadają w środku wioski. Świadek mówił, że porucznik wysłał po AFTSie (komputerowym systemie łączności satelitarnej przypominającym komunikator internetowy-PAP) do tzw. TOC-u - Centrum Operacji Taktycznych - informację, że nie wykona zadania.

Świadek ocenił, że z moździerza LM 60 - którego używali oskarżeni - wystrzelono ponad 10 pocisków, w ciągu ok. 10-15 minut, a z wielkokalibrowego karabinu maszynowego (WKM) "poszły" trzy, cztery serie.

"Nie zaobserwowaliśmy ruchów przeciwnika. Nie było kontaktu ogniowego, nie słyszałem, by ktoś do nas strzelał" - zeznał.

Wskutek ostrzału wioski przez polskich żołnierzy 16 sierpnia 2007 r. na miejscu zginęło sześć osób - dwie kobiety i mężczyzna (pan młody przygotowujący się do uroczystości weselnej) oraz troje dzieci (w tym dwoje w wieku od trzech do pięciu lat). Trzy osoby, w tym kobieta w zaawansowanej ciąży, zostały ciężko ranne.

Na ławie oskarżonych zasiada siedmiu wojskowych: kpt. Olgierd C., ppor. Łukasz Bywalec, chor. Andrzej Osiecki, plut. Tomasz Borysiewicz i trzech starszych szeregowych: Damian Ligocki, Jacek Janik i Robert Boksa. Sześciu żołnierzy jest oskarżonych o zabójstwo ludności cywilnej, za co grozi kara dożywotniego więzienia; siódmego oskarżono o ostrzelanie niebronionego obiektu, za co grozi od 5 do 15 lat pozbawienia wolności i - w wyjątkowych przypadkach - kara 25 lat więzienia. (PAP)

ktl/ wkr/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)