Prawdopodobnie trzy osoby poniosły śmierć w wypadku polskiego autokaru, do którego doszło w piątek rano w Serbii - powiedział PAP właściciel firmy przewozowej "Moana" z Rudy Śląskiej, Józef Rzepka.
"Na podstawie informacji od kierowców, którym nic się nie stało, wiemy o trzech ofiarach śmiertelnych. Dokładna liczba osób rannych nie jest na razie znana. Wszyscy poszkodowani są już w szpitalach" - powiedział Rzepka.
Zastrzegł, że to wstępne informacje. Jak powiedział, na szczęście nie potwierdziły się pierwsze doniesienia, że mogło zginąć nawet 10 osób.
Rzepka dodał, że firma wysłała już do Serbii drugi autokar, teraz na miejsce wypadku wyjechał także on sam i jego współpracownicy.
Właściciel firmy zapewnił, że autokar był sprawny, miał ważne badania techniczne i był obsługiwany - jak nakazują przepisy - przez dwóch zmieniających się kierowców. Kierowcy zmienili się ok. godz. 5 rano, czyli na ok. półtorej godziny przed wypadkiem.
"Według relacji kierowców, do wypadku doszło w chwili, kiedy drugi kierowca, który nie prowadził, poprosił kierującego autokarem kolegę o wyłączenie oświetlenia wewnętrznego" - powiedział Rzepka.
Pracownicy biura przypuszczają, że wyłączając światła kierowca mógł stracić panowanie nad kierownicą i zjechał do rowu. (PAP)
mab/ mtb/ bno/ mow/
