Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Wyrok na Pussy Riot utrzymano; jednej z dziewcząt zawieszono karę

0
Podziel się:

#
wypowiedzi performerek, sprawa miejsca odbywania wyroku
#

# wypowiedzi performerek, sprawa miejsca odbywania wyroku #

10.10. Moskwa (PAP) - Moskiewski Sąd Miejski w środę utrzymał w mocy wyrok na trzy członkinie grupy Pussy Riot, skazane w pierwszej instancji na dwa lata łagru za wykonanie antyputinowskiego utworu w prawosławnej świątyni. Jednej ze skazanych zawiesił wykonanie kary na dwa lata.

Wykonanie kary sąd zawiesił 29-letniej Jekatierinie Samucewicz i ze skutkiem natychmiastowym uchylił wobec niej areszt jako środek zapobiegawczy. "Cieszę się, choć jestem bardzo zmęczona" - powiedziała wychodząc z sali sądowej. Artystka spędziła za kratkami 178 dni.

W stosunku do 22-letniej Nadieżdy Tołokonnikowej i 24-letniej Marii Alochinej sąd podtrzymał dotychczasowy wyrok w całości. "Tołokonnikowa i Alochina mają małe dzieci. Byłoby logiczne, gdyby również im sąd zawiesił karę" - oświadczył po rozprawie ich adwokat Nikołaj Połozow.

Tołokonnikowa, Alochina i Samucewicz były wśród pięciu performerek z Pussy Riot, które 21 lutego w moskiewskim soborze Chrystusa Zbawiciela, najważniejszej świątyni prawosławnej Rosji, wykonały utwór "Bogurodzico, przegoń Putina". Swój występ nazwały "modlitwą punkową".

W ich zamyśle akcja była protestem przeciwko powrotowi na Kreml Władimira Putina i poparciu, jakiego w kampanii wyborczej udzielił mu zwierzchnik rosyjskiej Cerkwi prawosławnej Cyryl.

17 sierpnia Chamowniczeski Sąd Rejonowy uznał występ w soborze za "chuligaństwo motywowane nienawiścią religijną" i skazał członkinie Pussy Riot na dwa lata pozbawienia wolności w kolonii karnej.

Według sędzi Mariny Syrowej dziewczęta "wstąpiły w przestępczą zmowę w celu brutalnego naruszenia porządku publicznego". Sędzia uznała wówczas, że członkinie Pussy Riot "kierowały się motywami nienawiści religijnej". Oceniła, że nie rokują one nadziei na poprawę bez osadzenia w kolonii karnej.

27 sierpnia członkinie Pussy Riot odwołały się od tego wyroku.

W środę Moskiewski Sąd Miejski rozpatrzył ich skargę kasacyjną. W swoich wystąpieniach Tołokonnikowa, Alochina i Samucewicz nie przyznały się do chuligaństawa. Ponownie wyjaśniły, że ich modlitwa punkowa była akcją polityczną, która nie miała na celu obrazy uczuć wierzących.

"Nie zamierzałam obrażać wierzących. Z szacunkiem odnoszę się do każdej religii. Jeśli uraziłyśmy czyjeś uczucia religijne, to przepraszamy. Nasza akcja była skierowana przeciwko władzy, a nie przeciwko wierzącym" - oświadczyła Samucewicz.

Z kolei Alochina oznajmiła, że wraz z koleżankami szła do świątyni, aby wyrazić swój "rozpaczliwy protest przeciwko elitom politycznym". Zapewniła też, że swoich poglądów politycznych nie wyrzeknie się nawet w łagrze. "Nawet w Mordowii i na Syberii nie będziemy milczeć" - powiedziała.

Również Tołokonnikowa oznajmiła, że akcja w Soborze Chrystusa Zbawiciela była krokiem politycznym. "My pojedziemy do kolonii karnej, a tutaj wybuchnie wojna domowa. Putin robi wszystko, by tak się stało" - oświadczyła.

Sędzia Łarisa Polakowa wyjaśniła, że w wypadku Samucewicz sąd uwzględnił argumentację obrony. Ta zwróciła uwagę, że Samucewicz bezpośrednio nie uczestniczyła w "modlitwie" - została zatrzymana przez strażników tuż po wejściu do soboru w chwili, gdy wyciągała z torby gitarę. "Wierzących obraziły tańce i pieśni, a Samucewicz w nich nie brała udziału" - podkreśliła adwokat Irina Chrunowa.

Sąd nie uwzględnił wniosku jednego z adwokatów Marka Fejgina, który domagał się prawnej oceny niedzielnej wypowiedzi Putina, w której prezydent oznajmił, że sąd pierwszej instancji postąpił słusznie, skazując członkinie Pussy Riot na dwa lata pozbawienia wolności w kolonii karnej. Obrońcy dziewcząt uznali to za wywieranie presji na sąd apelacyjny.

Werdykt Moskiewskiego Sądu Miejskiego jest prawomocny. Zgodnie z prawem Tołokonnikowa i Alochina w ciągu 10 dni powinny zostać skierowane do kolonii karnych.

Na razie nie wiadomo dokąd trafią. Performerki jeszcze w zeszłym miesiącu poprosiły, aby w wypadku utrzymania w mocy wydanego na nie wyroku umożliwiono im odbycie kary w areszcie śledczym w Moskwie, w którym obecnie są przetrzymywane, a nie w łagrze w głębi Rosji. Fejgin tłumaczył wówczas, że "prośba jest podyktowana tym, że w kolonii karnej może im grozić niebezpieczeństwo wynikające z rozgłosu, jakiego nabrała ich sprawa karna, i propagandy, która je demonizuje".

Adwokat przypomniał wtedy, że w łagrach dla kobiet osadzone nie są dzielone na grupy w zależności od ciężaru popełnionego przestępstwa. "Dlatego morderczynie i sprzedawczynie ludzkich organów przebywają razem ze skazanymi za chuligaństwo" - zauważył.

Fejgin przypomniał również, że w moskiewskim areszcie śledczym Pieczatniki, w którym artystki czekały na rozprawę apelacyjną, funkcjonują specjalne brygady wykonujące różne prace, w tym przygotowywanie posiłków i sprzątanie; praca w takich brygadach przyrównywana jest do odbywania kary pozbawienia wolności w kolonii.

Adwokaci Tołokonnikowej i Alochinej zapowiedzieli już zaskarżenie wyroku do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Nie wykluczyła tego także obrończyni Samucewicz.

Z Moskwy Jerzy Malczyk (PAP)

mal/ mmp/ kar/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)