Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Wyrok w procesie b. ministra sprawiedliwości, Marka Sadowskiego - 13 lutego

0
Podziel się:

Wyrok w drugim procesie apelacyjnym byłego
ministra sprawiedliwości, Marka Sadowskiego zostanie ogłoszony
przez Sąd Okręgowy w Radomiu 13 lutego. Sadowski jest oskarżony o
spowodowanie dwanaście lat temu wypadku drogowego, w którym
mieszkanka Białobrzegów Janina Pachniak doznała kalectwa.

Wyrok w drugim procesie apelacyjnym byłego ministra sprawiedliwości, Marka Sadowskiego zostanie ogłoszony przez Sąd Okręgowy w Radomiu 13 lutego. Sadowski jest oskarżony o spowodowanie dwanaście lat temu wypadku drogowego, w którym mieszkanka Białobrzegów Janina Pachniak doznała kalectwa.

W sierpniu ub. roku w drugim procesie Sadowskiego Sąd Rejonowy w Grójcu na Mazowszu wymierzył mu karę 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata i 100 tys. zł odszkodowania w ramach naprawienia szkody. Od wyroku odwołali się jego dwaj obrońcy.

We wtorek mecenas Borysław Szlanta podnosił przed sądem, że Sadowski dojeżdżając do skrzyżowania, na którym doszło do wypadku, nie zauważył tablicy informującej o skrzyżowaniu, gdyż była zasłonięta gałęziami. Według niego, poszkodowana z niezrozumiałej przyczyny przez kilkanaście sekund nie zjeżdżała ze skrzyżowania.

Drugi adwokat, Stanisław Kłys argumentował, że Sadowski chciał ominąć jej auto, ale zobaczył z prawej strony Fiata 126 P i wtedy miał do wyboru "zło lub mniejsze zło".

Jak mówili adwokaci, Sadowski znajdował się "w stanie wyższej konieczności", zaczął hamować i uderzył w auto kobiety. Adwokaci wnosili o uniewinnienie Sadowskiego lub uchylenie wyroku. Prokuratura uznała apelację za bezzasadną.

Sam oskarżony mówił, że fiat 126 P zniknął zaraz po wypadku, a on nie zbierał danych świadków, bo był przerażony sytuacją pokrzywdzonej, której współczuje.

"Nigdy nie zaprzeczałem, że uderzyłem w samochód, ale jak do tego doszło? (...) Starałem się jechać ostrożnie, spokojnie i bezpiecznie" - mówił Sadowski.

Sędzia Stanisław Jaźwiński ze względu na zawiłość sprawy odroczył wydanie wyroku do 13 lutego. Janiny Pachniak nie było w sądzie.

W pierwszym procesie - w grudniu 2005 r. grójecki sąd skazał byłego ministra na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata i grzywnę w wysokości 15 tysięcy złotych. W kwietniu ubiegłego roku radomski Sąd Okręgowy uchylił ten wyrok i zwrócił sprawę do ponownego rozpoznania.

Do wypadku doszło 6 sierpnia 1995 roku w Broniszewie w powiecie białobrzeskim, na Mazowszu. Według ustaleń grójeckiej prokuratury, Sadowski, jadąc peugeotem, nie zachował ostrożności podczas zbliżania się do skrzyżowania, na którym stał seat terra, kierowany przez Janinę Pachniak. Oskarżony zbyt późno zaczął hamować i uderzył w seata, który przesunął się na przeciwległy pas ruchu i zderzył się z autobusem PKS.

Proces ruszył dopiero po dziesięciu latach, gdyż w chwili wypadku Marek Sadowski był sędzią i chronił go immunitet. Sprawa stała się głośna w 2004 roku, kiedy został ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym w rządzie Marka Belki i nie chronił go już immunitet sędziowski. Minister podał się do dymisji. Prokuratura podjęła śledztwo, ale Sadowski został powołany do Prokuratury Krajowej i znów chronił go immunitet.

Wtedy Prokuratura Okręgowa w Radomiu, na wniosek grójeckiej prokuratury, zwróciła się do sądu dyscyplinarnego przy Prokuraturze Generalnej o uchylenie mu immunitetu. Sąd dyscyplinarny przychylił się do tego wniosku.(PAP)

ilo/ pz/ fal/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)