Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Wyrok w procesie Milczanowskiego - być może w styczniu

0
Podziel się:

Być może w styczniu 2008 r. zapadnie wyrok w
tajnym procesie b. szefa MSW Andrzeja Milczanowskiego, oskarżonego
o ujawnienie w 1995 r. tajemnicy państwowej w związku ze sprawą
rzekomego szpiegostwa ówczesnego premiera Józefa Oleksego z SLD.

Być może w styczniu 2008 r. zapadnie wyrok w tajnym procesie b. szefa MSW Andrzeja Milczanowskiego, oskarżonego o ujawnienie w 1995 r. tajemnicy państwowej w związku ze sprawą rzekomego szpiegostwa ówczesnego premiera Józefa Oleksego z SLD.

W piątek Sąd Okręgowy w Warszawie przesłuchał ostatniego świadka, a sprawę odroczył do 4 stycznia. Adwokaci stron powiedzieli po rozprawie PAP, że nie wykluczają, iż w tym terminie mogliby wygłosić mowy końcowe. Wtedy wyrok mógłby zapaść w kilka dni później.

Milczanowski mówił PAP, że proces nie wykazał niczego, co by go stawiało w złym świetle. Oleksy, który jest oskarżycielem posiłkowym, powiedział PAP, że będzie żądał dla niego wyroku skazującego, bo "gdyby wcześniej ukarano autorów tej prowokacji, nie byłoby dziś kłopotów z CBA i ABW".

Ostatnim świadkiem była dziennikarka Małgorzata Ziętkiewicz, która w grudniu 1995 r. w wejściu "na żywo" TVP sprzed Pałacu Prezydenckiego poinformowała o sprawie. Jak ustaliła PAP, zeznała ona, że wcale nie była pierwsza z tą sprawą, bo kilka dni wcześniej któraś z gazet wspomniała o możliwości szpiegostwa wysokiego urzędnika państwowego. Sąd spróbuje ustalić, kto był autorem tej informacji.

Warszawska prokuratura oskarżyła 68-letniego Milczanowskiego (obecnie notariusza w Szczecinie), że 21 grudnia 1995 r. z trybuny w Sejmie, jako szef MSW ujawnił tajemnicę państwową mówiąc posłom, iż premier Józef Oleksy (SLD) był źródłem informacji dla wywiadu ZSRR, a później Rosji - m.in. podczas swych kontaktów z oficerem KGB Władimirem Ałganowem. Ponadto, zdaniem prokuratury, Milczanowski bezprawnie powiadomił o zarzutach wobec Oleksego ówczesnego prezydenta-elekta Aleksandra Kwaśniewskiego, marszałków Sejmu i Senatu, I prezesa Sądu Najwyższego, prezesa Trybunału Konstytucyjnego i prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego oraz szefa MSZ. Milczanowski, któremu grozi do 5 lat więzienia, nie przyznaje się do zarzutu.

Sprawa rzekomego szpiegostwa, ujawniona na kilka dni przed końcem kadencji prezydenta Lecha Wałęsy, wywołała wielki kryzys polityczny. Oleksy nazwał sprawę prowokacją, bo MSW sugerowało za kulisami jego odejście z urzędu premiera. Zaprzeczył, by był agentem, choć przyznał, że "biesiadował" z Ałganowem. Na początku 1996 r. Oleksy podał się do dymisji, gdy prokuratura wojskowa wszczęła śledztwo w jego sprawie, o co 19 grudnia 1995 r. wniósł Milczanowski. W kwietniu 1996 r. śledztwo umorzono z powodu niestwierdzenia przestępstwa szpiegostwa. Prokuratura podkreśliła, że materiały zebrane przez UOP nt. Oleksego można traktować "wyłącznie jako poszlaki". Do dziś nie wiadomo, kto był agentem KGB o kryptonimie Olin.

Pod koniec 1996 r. kolejny rząd SLD - Włodzimierza Cimoszewicza, opublikował w "Białej Księdze" wybór dokumentów sprawy Oleksego, aby dowieść bezpodstawności zarzutów wobec niego. Milczanowski uznał, że ujawniła ona mechanizmy działania polskiego wywiadu. Ówczesny szef MSW Zbigniew Siemiątkowski zapewniał, że nie zagroziło to interesom tajnych służb.

Warszawska prokuratura badała, czy Milczanowski przekroczył obowiązki służbowe, ujawniając tajemnicę państwową, jaką są informacje służb specjalnych o danej osobie. Prokuratura oparła się m.in. na sprawozdaniu sejmowej komisji nadzwyczajnej, która badała legalność działań w sprawie Oleksego. Według przyjętego w 1996 r. przez Sejm sprawozdania, działania w tej sprawie oficerów UOP oraz Milczanowskiego mogły naruszać prawo.

Śledztwo w sprawie Milczanowskiego pierwotnie umorzono w 1998 roku, ponieważ uznano, że minister może odpowiadać tylko przed Trybunałem Stanu. Oleksy odwołał się od tej decyzji do sądu, który w 2000 r. nakazał wznowić śledztwo. W 2001 r. Trybunał Konstytucyjny orzekł zaś, że minister może odpowiadać przed sądem karnym za przestępstwa popełnione w związku z zajmowanym stanowiskiem, jeśli Sejm nie postawi go przed Trybunałem Stanu. We wrześniu 2001 r. Sejm, większością głosów AWS i UW, zdecydował o umorzeniu postępowania z wniosku posłów SLD o postawienie Milczanowskiego przed Trybunałem.

W maju 2002 r. prokuratura postawiła Milczanowskiemu formalne zarzuty. "Oskarżenie mnie uważam za przejaw zemsty ze strony SLD" - skomentował to wtedy Milczanowski. Gdy proces ruszał w styczniu tego roku, Milczanowski mówił, że nie ma sobie "absolutnie nic do zarzucenia" i dzisiaj zrobiłby to samo. Oleksy replikował, że nic nie zmieni szkód, jakie wyrządził mu Milczanowski, który "zaufał dawnym esbekom".(PAP)

sta/ bno/ mhr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)