Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Za dwa tygodnie decyzja, czy wznowić proces Wałęsa - Wyszkowski

0
Podziel się:

29 stycznia Sąd Apelacyjny w Gdańsku zdecyduje, czy wznowiony będzie proces o
ochronę dóbr osobistych z powództwa Lecha Wałęsy przeciwko b. działaczowi Wolnych Związków
Zawodowych Krzysztofowi Wyszkowskiemu. Zarzucił on b. prezydentowi tajną współpracę z SB.

29 stycznia Sąd Apelacyjny w Gdańsku zdecyduje, czy wznowiony będzie proces o ochronę dóbr osobistych z powództwa Lecha Wałęsy przeciwko b. działaczowi Wolnych Związków Zawodowych Krzysztofowi Wyszkowskiemu. Zarzucił on b. prezydentowi tajną współpracę z SB.

Przed Sądem Apelacyjnym w Gdańsku odbyła się we wtorek rozprawa ws. rozpatrzenia skargi Wyszkowskiego dotyczącej wszczęcia na nowo procesu z Wałęsą.

W prawomocnym wyroku z marca 2011 r. Sąd Apelacyjny w Gdańsku nakazał Wyszkowskiemu przeproszenie b. prezydenta za wypowiedź w telewizji 16 listopada 2005 r., w której nazwał Wałęsę tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa. W tym samym dniu były prezydent otrzymał od Instytutu Pamięci Narodowej status pokrzywdzonego i zapowiedział, że będzie od tego momentu pozywał do sądu osoby, które nadal będą twierdzić, iż był agentem służb specjalnych PRL.

Wniosku Wyszkowskiego o kasację wyroku z 2011 r. Sąd Najwyższy nie rozpatrzył.

W tej sytuacji b. działacz WZZ skorzystał z przepisu prawnego umożliwiającego staranie się o wznowienie procesu zakończonego prawomocnym wyrokiem w sytuacji, gdy pojawią się nowe okoliczności i dowody w sprawie, o których nie było wiadomo podczas wcześniejszego postępowania.

Wyszkowski powiedział we wtorek dziennikarzom, że ma nowe "żelazne dowody" na agenturalną przeszłość b. przywódcy "Solidarności".

Jednym z nich miałby być dokument z archiwum Służb Bezpieczeństwa Republiki Czeskiej pozyskany pod koniec maja 2012 r. przez historyka Sławomira Cenckiewicza. Jest to notatka z marca 1981 z rozmów przeprowadzonych przez funkcjonariuszy czechosłowackiej bezpieki z dyrektorem departamentu III "A" ministerstwa spraw wewnętrznych gen. bryg. Władysławem Ciastoniem.

W dokumencie sporządzonym przez czechosłowacką SB mają padać sformułowania: "Co do współpracy Wałęsy z funkcjonariuszami polskiej Służby Bezpieczeństwa, Ciastoń oznajmił, że do pozyskania Wałęsy doszło w roku 1970 w czasie strajków na Wybrzeżu. Informacje podobno pisał własnoręcznie. Podpisywał też potwierdzenia odbioru kwot pieniężnych, które otrzymywał za współpracę. Ciastoń nie wie, kiedy skończyła się współpraca Wałęsy z SB, ale trwała jeszcze w roku 1976, gdy odszedł na inne stanowisko pracy".

Pełnomocnik b. prezydenta Ewelina Wolańska (Wałęsy nie było w sądzie - PAP) przekonywała w sądzie, że w żaden z dokumentów przedstawianych przez Wyszkowskiego nie jest autentycznym dowodem na współpracę Wałęsy z SB.

"Bolesna jest świadomość, że obaj panowie kiedyś wspólnie współpracowali, tworzyli razem różne organizacje. A teraz pan Wyszkowski zmienił kompletnie swoje stanowisko. Postanowił z zawiści lub nienawiści - trudno dociec z jakich powodów - zniszczyć i obrzucić błotem pana prezydenta" - mówiła przed sądem adwokat Wałęsy.

Wyszkowski nie wykonał prawomocnego wyroku Sądu Apelacyjnego w Gdańsku z marca 2011 r. W tej sytuacji Wałęsa skorzystał z tzw. zastępczego wykonania przeprosin i opublikował przeprosiny na swój koszt.

19 listopada 2012 r. w TVN ukazała się plansza: Oświadczenie Krzysztofa Wyszkowskiego na podstawie Wyroku Sądu Apelacyjnego w Gdańsku z dnia 24 marca 2011 roku - "W dniu 16 listopada 2005 roku w programach informacyjnych +Panorama+ 2 programu TVP i +Fakty+ telewizji TVN wyemitowano moje oświadczenie, iż powód Lech Wałęsa współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa i pobierał za to pieniądze. To oświadczenie stanowiło nieprawdę i naruszało godność osobistą i dobre imię Lecha Wałęsy, wobec czego ja, Krzysztof Wyszkowski, odwołuję je w całości i przepraszam Lecha Wałęsę za naruszenie jego dóbr osobistych".

Pod koniec grudnia ubiegłego roku Wałęsa wezwał b. działacza WZZ do zwrotu ponad 24 tys. zł za emisję przeprosin w telewizji. Wyszkowski odmówił temu żądaniu, więc egzekucją pieniędzy zajmie się komornik. "Gdybym zapłacił, zgodziłbym się na kompromitację polskiego sądownictwa" - poinformował b. działacz WZZ na swoim blogu. (PAP)

rop/ bos/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)