Prokuratorskie śledztwo i postępowanie dyscyplinarne - to skutki grudniowej interwencji dwóch policjantów z Koszalina (Zachodniopomorskie) ws. rzucania śnieżkami w okna przez nastolatków. Podczas zatrzymania chłopców mogło dojść do przekroczenia uprawnień.
Śledztwo wszczęła na początku marca Prokuratura Rejonowa w Sławnie (Zachodniopomorskie). Jej wiceszef Piotr Nierebiński powiedział w poniedziałek PAP, że jest ono prowadzone w sprawie i na razie nikomu nie przedstawiono zarzutów.
Z dotychczasowych ustaleń wynika, że śnieżki rzucane w grudniu 2010 r. przez 14- i 15-latka miały trafić w okna mieszkania koszalińskiego policjanta Mirosława C. Ten, choć był już po służbie, podjął interwencję. O pomoc przy niej poprosił będącego na służbie kolegę Piotra S.
Policjanci mieli założyć nastolatkom kajdanki, przewieźć do komendy miejskiej i - jak mówi prokurator Nierebiński - "wykonywać z nimi czynności".
"Trudno na razie powiedzieć, czy było to przesłuchanie, bo nie mam jeszcze protokołu z czynności z nieletnimi" - wyjaśnił w rozmowie z PAP prok. Nierebiński.
Z wszczętych przez komendanta miejskiego policji w Koszalinie postępowań dyscyplinarnych, jedno, to prowadzone wobec Piotra S., już się zakończyło.
"Policjant został uznany winnym naruszenia zasad etyki zawodowej, poniesie karę finansową przy naliczaniu nagrody rocznej. Orzeczenie nie jest prawomocne" - powiedziała w poniedziałek PAP Magdalena Marzec z zespołu prasowego KMP w Koszalinie.
Postępowanie dyscyplinarne wobec Mirosława C. jeszcze trwa.
Z tekstu w "Głosie Koszalińskim", który jako pierwszy napisał o sprawie, wynika, że rodzice nastolatków nie zostali poinformowani przez policjantów o zatrzymaniu ich synów. Prokuratorskie śledztwo i postępowania dyscyplinarne to efekt skargi rodziców na funkcjonariuszy do komendanta miejskiego w Koszalinie.
Sprawa rzucania śnieżkami została przekazana przez policję do sądu rodzinnego i dla nieletnich. (PAP)
sibi/ pz/