(dochodzi wypowiedź Andrzeja Leppera)
23.6.Szczecin/Bytom (PAP) - Uprawomocnił się wyrok Sądu Okręgowego w Koszalinie, który skazał Andrzeja Leppera na zapłacenie 10 tys. zł zadośćuczynienia za naruszenie dóbr osobistych byłego wojewody mazowieckiego Leszka Mizielińskiego.
Sąd Apelacyjny w Szczecinie oddalił w czwartek apelację - poinformowano w piątek PAP w sekretariacie I wydziału cywilnego SA.
Komentując uprawomocnienie się wyroku, Lepper powiedział PAP, że w tej sprawie nie został w ogóle przesłuchany, a koszaliński sąd, który go skazał, nazwał "sądem kapturowym". Powtórzył, że wojewoda dopuścił się - jego zdaniem - przestępstwa. Pytany, czy zastosuje się do wyroku, odpowiedział, że wyrok może wykonać komornik.
"Jak nie wykonam (wyroku - PAP), to komornik wykona go, co ja się będę bał. Ja się nie boję tego absolutnie" - powiedział wicepremier.
"Wyrok się uprawomocnił, a mnie w tej sprawie w ogóle nie przesłuchano (...). To jest sąd kapturowy, mnie skazano zaocznie. Przecież to jest nienormalne, co się dzieje u nas w Polsce" - dodał.
"Ja potwierdzam to, że wojewoda dopuścił się przestępstwa w Warszawie. Chodziło o przedsiębiorstwo handlu. To przedsiębiorstwo zostało źle sprywatyzowane, tak jak zresztą większość prywatyzacji. A sądy mamy takie, jakie mamy" - podsumował Lepper.
Kierownik sekretariatu szczecińskiego sądu, Sylwia Okopna, powiedziała, że sąd apelacyjny utrzymał wszystkie postanowienia sądu pierwszej instancji i zasądził na rzecz Mizielińskiego 2070 zł tytułem zwrotu kosztów sądowych.
W maju 2005 roku Sąd Okręgowy w Koszalinie postanowi ukarać Leppera 10 tys. zł za naruszenie dóbr osobistych wojewody mazowieckiego Leszka Mizielińskiego. Koszaliński sąd zdecydował, że Lepper ma przekazać pieniądze na rzecz Domu Pomocy Społecznej w Niedabylu (Mazowieckie) i przeprosić wojewodę w dzienniku "Rzeczpospolita", za to że w 2003 roku z trybuny sejmowej nazwał Mizielińskiego "aferzystą" i "przestępcą".
Pozwany nie przedstawił żadnego dowodu na poparcie swoich racji, dlatego naruszył dobra osobiste wojewody i naraził go na utratę zaufania społecznego - uzasadnił wówczas swoją decyzję sąd w Koszalinie.
W kwietniu 2003 roku podczas debaty nad wnioskami o wotum nieufności dla ministra spraw wewnętrznych i administracji Krzysztofa Janika, Lepper powiedział, że trzech wojewodów, których powołał minister, to "normalni przestępcy". Wśród nich wymienił Mizielińskiego. "Przedsiębiorstwo handlu wewnętrznego, potężne pieniądze, potężne przemyty" - mówił z sejmowej trybuny Lepper.
Za tę wypowiedź ukarała go naganą jeszcze w tym samym roku sejmowa Komisja Etyki Poselskiej. W styczniu 2005 r. Sejm uchylił już po raz czwarty immunitet poselski Lepperowi na potrzeby tej sprawy. O pociągnięcie Leppera do odpowiedzialności zwrócił się do Sejmu wojewoda. Sejm nie może uchylić posłowi immunitetu raz na zawsze, a jedynie na potrzeby danej sprawy.
Decyzję sądu koszalińskiego Lepper nazwał wtedy "skandalem". "Przedstawiłem sądowi jednoznaczne dokumenty poświadczające przestępstwa handlowe. Moim zdaniem, wyroki w moich sprawach są ustalane jeszcze w prokuraturze" - mówił lider Samoobrony. (PAP)
epr/ mab/ bno/