Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Zakończył się proces ws. pożaru hali Stoczni Gdańskiej

0
Podziel się:

Po 13 latach przed Sądem Okręgowym w Gdańsku zakończył się w czwartek proces
w sprawie pożaru hali Stoczni Gdańskiej w listopadzie 1994 r. Zginęło w nim siedem osób, a ponad
280 zostało rannych.

Po 13 latach przed Sądem Okręgowym w Gdańsku zakończył się w czwartek proces w sprawie pożaru hali Stoczni Gdańskiej w listopadzie 1994 r. Zginęło w nim siedem osób, a ponad 280 zostało rannych.

O nieumyślne spowodowanie tragedii oskarżeni zostali: b. komendant stoczniowej straży pożarnej Jan S., ówczesny kierownik hali Ryszard G. oraz organizatorzy imprezy z Agencji FM, związanej z katolickim Radiem Plus Gdańsk Tomasz T. i Jarosław K.

Prokurator Krzysztof Prochowski zażądał dla nich kar dwóch lat więzienia w zawieszeniu na pięć. "Od wypadku minęło już kilkanaście lat, oskarżeni pracują, cieszą się dobrą opinią, nie popełnili od tamtego czasu żadnego innego przestępstwa" - argumentował.

Prokurator domaga się dla oskarżonych także grzywien w wysokości 18 tys. zł dla Tomasza T. i Jarosława K. oraz po 9 tys. zł dla Jana S. i Ryszarda G.

Zdaniem prokuratora obiekt, w którym doszło do pożaru (była stoczniowa kuźnia), nie nadawał się do imprez masowych m.in. z powodów konstrukcyjnych oraz jego wyposażenia w łatwopalne kotary.

Jak powiedział prokurator, część wejść do hali była zamknięta, ponieważ organizatorzy koncertu, aby zaoszczędzić na kosztach imprezy, nie zatrudnili odpowiedniej liczby ochroniarzy. "Zabrakło zwykłej wyobraźni, za co zapłacili życiem i zdrowiem przypadkowi ludzie" - podkreślił.

Obrońca Jana S. Piotr Mańka-Winiecki wniósł o jego uniewinnienie.

"Żaden budynek na świecie nie może być dobrze zabezpieczony przed umyślnie wznieconym pożarem. Nie sposób zgodzić się z twierdzeniem prokuratury, że oskarżony, którego bronię, doprowadził swoim działaniem do pożaru. W tej hali odbywały się imprezy od lat 50., w tym np. festiwal piosenki, i nikt jej nie zamykał" - argumentował.

Kolejna rozprawa odbędzie się 26 maja. Mowy końcowe wygłoszą kolejni obrońcy i oskarżeni.

Proces ws. pożaru hali Stoczni Gdańskiej rozpoczął się po raz pierwszy w styczniu 1997 r. Po dwóch latach został jednak zawieszony. Prowadzenie procesu uniemożliwiła trwająca ponad trzy miesiące choroba oskarżonego Ryszarda G. Po raz drugi akt oskarżenia został odczytany w styczniu 2000 r. Proces został jednak przerwany z powodu zawieszenia w listopadzie 2001 roku w obowiązkach służbowych przewodniczącego składu sędziowskiego Wojciecha O. Sędzia, prowadząc samochód po pijanemu, spowodował kolizję.

Do pożaru doszło 24 listopada 1994 r. w stoczniowej hali, gdzie odbywała się bezpośrednia transmisja satelitarna z Berlina z wręczenia nagród MTV. Ogień wybuchł niemal jednocześnie na widowni, gdzie zapaliły się ławki, oraz na drewnianym dachu. Ludzie w popłochu rzucili się do wyjścia. Z pięciu drzwi hali tylko trzy były otwarte. Pozostałe były zamknięte na kłódkę. W hali znajdowało się ok. 700-800 osób. Prokuratura ustaliła, że pożar był wywołany podpaleniem. Do dziś nie udało się jednak wykryć sprawcy. (PAP)

rop/ wkr/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)