Zmniejszenie od 2009 roku liczby mandatów dla Polski w Parlamencie Europejskim z 54 do 51 wynika z konieczności wygospodarowania miejsc dla nowych państw członkowskich - powiedział w czwartek PAP szef sejmowej komisji spraw zagranicznych Paweł Zalewski (PiS).
Od wyborów do PE w czerwcu 2009 roku, Polska będzie miała 51 eurodeputowanych w liczącym 750 członków unijnym parlamencie - wynika z przyjętego w czwartek przez Parlament Europejski raportu na temat nowego podziału mandatów na poszczególne kraje członkowskie.
"Taka jest decyzja, inne kraje również w takiej sytuacji się znajdują, nie jesteśmy sami" - komentował szef sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych. Podkreślił, że "wszystkie państwa, a szczególnie te liczniejsze" musiały zgodzić się na ograniczenie liczby swoich eurodeputowanych.
Zdaniem Zalewskiego, "byłoby oczywiście lepiej, gdyby liczba naszych europosłów została utrzymana". Ale, jak dodał, szanse na to były nikłe.
Obecnie Polska ma 54 europarlamentarzystów, tak samo jak Hiszpania. Jednak Hiszpanie utrzymali dotychczasową liczbę mandatów.
Zalewski odnosząc się do tego wyjaśnił, że "w Polsce liczba mieszkańców maleje, a w Hiszpanii wzrasta". Według niego, w Hiszpanii wzrost liczby ludności nastąpił głównie dzięki imigracji z Ameryki Łacińskiej. "Już nie jest tak, że ludność Polski i Hiszpanii jest bardzo do siebie zbliżona. Niestety, jest inaczej" - dodał.
51 deputowanych dla Polski oznacza jedno miejsce więcej niż przyznano Warszawie na szczycie w Nicei w 2000 roku, lecz trzy mniej niż w obecnym 784-osobowym europarlamencie. Z powodu opóźnionego wejścia Rumunii i Bułgarii do UE w stosunku do "dziesiątki" z 2004 roku, Polsce i Hiszpanii przyznano bowiem tymczasowo 54 mandaty. Hiszpania (43,7 mln mieszkańców) zwiększyła swoją delegację w PE w stosunku do traktatu nicejskiego: o czterech eurodeputowanych - do 54. (PAP)
son/ par/ mhr/
