Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Zarząd PO o zmianach w statucie i przegranych wyborach lokalnych

0
Podziel się:

Zmiany w statucie związane z bezpośrednimi wyborami szefa partii oraz
przegrane ostatnio przez PO wybory w Rybniku, Żaganiu i referendum w Elblągu mają być tematami
posiedzenia zarządu PO, do którego - według informacji PAP - ma dojść w środę lub czwartek.

Zmiany w statucie związane z bezpośrednimi wyborami szefa partii oraz przegrane ostatnio przez PO wybory w Rybniku, Żaganiu i referendum w Elblągu mają być tematami posiedzenia zarządu PO, do którego - według informacji PAP - ma dojść w środę lub czwartek.

Rzecznik rządu Paweł Graś poinformował, że specjalne posiedzenie zarządu PO, do którego ma dojść w najbliższych dniach, poświęcone będzie m.in. kwestii przegranych przez PO: wyborów uzupełniających do Senatu w Rybniku, referendum w Elblągu i przedterminowych wyborów burmistrza i rady miejskiej Żagania. "Każdy z tych przypadków będziemy osobno omawiać" - zapowiedział Graś.

Według szefa łódzkich struktur PO Andrzeja Biernata głównym tematem zarządu PO będzie projekt zmian w statucie partii w związku z decyzją o bezpośrednich wyborach przewodniczącego ugrupowania. Zmiany w statucie partii zatwierdzi we wrześniu zjazd nadzwyczajny Platformy.

"Będziemy rozmawiać o tym, w jaki sposób głosować, jak ma wyglądać selekcja kandydatów, ale także o technice wyborów bezpośrednich" - zaznaczył Biernat. Źródła PAP we władzach PO informują, że jeśli zgłosi się więcej niż dwóch kandydatów na szefa partii, najprawdopodobniej zostanie wprowadzona jakaś forma preselekcji, tak, aby w wyborach bezpośrednich wybierano już spośród dwójki najmocniejszych kandydatów.

Startu w jesiennych wyborach na przewodniczącego PO nie wykluczają: wiceszef PO Grzegorz Schetyna oraz b. minister sprawiedliwości Jarosław Gowin. Graś ocenił we wtorek, że potencjalni kandydaci na stanowisko szefa Platformy powinni szybko ogłosić swoją decyzję o starcie w tych wyborach. "Jeśli ktoś ma rzeczywiście ambicję, żeby ubiegać się o szefostwo Platformy, to powinien z otwartą przyłbicą stanąć i powiedzieć: +tak, mam taką, a nie inną wizję, mam takie pomysły, chcę z tymi pomysłami iść do wyborów, zwrócić się do delegatów i walczyć o swoją pozycję+" - powiedział rzecznik rządu.

Jednak otoczenie Schetyny sygnalizuje, że nie będzie się on śpieszył z ogłaszaniem decyzji o starcie. "Zapowiedział, że zrobi to jesienią, nie ma powodu, aby przyśpieszać. Schetyna ma silną pozycję w rankingach zaufania społecznego, nie atakuje premiera, zatem nie można mu zarzucać, że choć nie zadeklarował startu na szefa PO prowadzi już kampanię wewnętrzną" - ocenili w rozmowie z PAP współpracownicy Schetyny.

Według rozmówców PAP z władz partii, prawdopodobny jest scenariusz, w którym Gowin będzie walczył nie o stanowisko szefa PO, ale prezydenta Krakowa w 2014 r. "Gowin to realista: wie, że nie ma szans wygrać z premierem, podczas gdy w Krakowie ma realne szanse na prezydenturę" - powiedział PAP polityk z władz Platformy.

Zarząd PO ma też rozmawiać o serii przegranych przez PO wyborów lokalnych. Premier Donald Tusk zapowiedział "trudną rozmowę" z szefem śląskiej PO Tomaszem Tomczykiewiczem ws. wyborów uzupełniających do Senatu w Rybniku, które wygrał kandydat PiS Bolesław Piecha.

Tusk uznał za "kompromitujący" błąd sytuację, w której o mandat ubiegało się dwóch kandydatów "z tego samego środowiska"."Fakt, że było dwóch kandydatów de facto z tego samego obszaru polityki jest oczywiście absurdalny, szczególnie, kiedy mamy do czynienia z okręgiem jednomandatowym w wyborach do Senatu" - ocenił premier.

Premier zażądał też informacji od szefa warmińsko-mazurskiej PO Jacka Protasa w sprawie przegranego przez Platformę referendum, które doprowadziło do odwołania w kwietniu br. prezydenta Elbląga Grzegorza Nowaczyka (PO), jak i całej rady miejskiej. Inicjatorzy referendum zarzucali im m.in. butę, arogancję i utratę zaufania. Nowaczyk - po przegranym referendum zrezygnował z kierowania elbląskimi strukturami PO.

Według Tuska powodem odwołania prezydenta była "raczej nie wielka polityka, a arogancja i brak wyczucia prawdziwych potrzeb mieszkańców". "Nie wykluczam, że gdybym był mieszkańcem Elbląga - znam trochę to miasto - głosowałbym jak ci, co głosowali za odwołaniem prezydenta" - zaznaczył. Graś wynik referendum nazwał "czerwoną kartką" od wyborców.

Platforma przegrała też ostatnie wybory w Żaganiu, gdzie do drugiej tury wyborów nie przeszła jej kandydatka, startująca z KWW Platforma Żagańska Grażyna Stawowczyk. Komitet ten wprowadził do rady miejskiej jedynie dwóch kandydatów, podczas gdy w 2010 r. Platforma miała ich siedmiu.

"Oczywiście, że został popełniony błąd. W Żaganiu mamy duże poparcie, o czym świadczy fakt, że w wyborach na burmistrza członkowie Platformy uzyskali łącznie najwięcej głosów. Niestety ich własne ambicje sprawiły, że nie grali w jednej drużynie i startowali z kilku komitetów, co doprowadziło do rozproszenia głosów" - powiedziała PAP przewodnicząca lubuskiej Platformy Obywatelskiej posłanka Bożenna Bukiewicz.

"W wyborach do rady miejskiej także kilku członków naszego ugrupowania znalazło się na listach konkurencyjnych komitetów. Musimy z tej lekcji wyciągnąć wnioski i konsekwencje wobec osób odpowiedzialnych za taki stan rzeczy" - podkreśliła.

Politolog i socjolog dr Jarosław Flis komentując ostatnie przegrane PO w wyborach lokalnych zauważył, że "ziarno zasiane" na partyjnej górze przynosi takie, a nie inne efekty na dole. Jak dodał, koncentracja na wewnętrznych rozgrywkach, a nie na rzeczywistym rządzeniu i skutecznym działaniu "udziela się na niższych szczeblach".

"Różnica jest taka, że na dole - w poszczególnych miejscach - konkurencja w PO +idzie na noże+, coraz ciężej porozumieć się poszczególnym frakcjom, wszyscy starają się być takimi twardzielami, jak Donald Tusk w Warszawie, tylko, że lokalnie" - ocenił politolog.

Zdaniem Flisa, jeśli nie wróci koncentracja w działaniu "na górze", a pozostanie praktyka "permanentnych podchodów, wycinanek", to się będzie kończyło kolejnymi spektakularnymi porażkami - na razie na poziomie lokalnym.

"Pytanie jest jedno, czy Tusk potrafi jeszcze wrócić do polityki łagodzenia sporów, i czy wtedy jego wewnętrzna konkurencja uzna to za dowód jego słabości, zacznie jeszcze mocniej hasać i występować ostrzej przeciwko liderowi" - zaznaczył Flis. Jak podkreślił, taka sytuacja byłaby zabójcza dla partii.

O jedność w PO zaapelował we wtorek szef klubu PO Rafał Grupiński. "Wbrew niektórym doniesieniom medialnym nie ma żadnej wojny w Platformie. Jest oczywiście czas trudny, który musimy przejść. Niezwykle istotne jest, aby cała Platforma wspierała premiera i przewodniczącego partii oraz realizowała cele, które w najbliższym czasie będą wyznaczane, czemu - jak rozumiem - będzie m.in. służyła zapowiadana przez premiera tzw. głębsza rekonstrukcja" - powiedział PAP Grupiński.

Dopytywany, czy mamy obecnie do czynienia z "wojną podjazdową" frakcji PO, która znajduje odzwierciedlenie w mediach, Grupiński odparł: "Mam nadzieję, że wszyscy tzw. ważni anonimowi politycy Platformy zaczną się wypowiadać pod swoim nazwiskiem, a po drugie, że nie będą opowiadali o podziałach wewnętrznych. Snucie supozycji, że w PO są głębokie podziały jest działaniem na szkodę nas wszystkich i osłabianiem działań rządu, bo przecież dzieje się na rządowym zapleczu" - podkreślił. (PAP)

Marcin Gietka, Marta Tumidalska

mrr/ laz/ mmd/ par/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)