Zarzut spowodowania katastrofy w ruchu lądowym postawiła w środę wrocławska prokuratura 52-letniemu Andrzejowi K., kierowcy cysterny, który dwa dni temu doprowadził do zderzenia z autokarem na drodze krajowej nr 8 koło Wrocławia. W wyniku wypadku dwie osoby zginęły, 15 zostało rannych, a autobus doszczętnie spłonął. Kierowcy grozi do 12 lat więzienia.
Jak poinformowała PAP w środę rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu Małgorzata Klaus, mężczyzna usłyszał zarzut spowodowania katastrofy w ruchu lądowym oraz niedostosowania prędkości do warunków panujących na drodze.
"Kierowca powinien jechać na tym odcinku maksymalnie 70 kilometrów na godzinę, a na liczniku miał 88 km" - powiedziała Klaus. Dodała, że decydująca dla oceny jazdy kierowcy będzie opinia biegłego, na którą czeka prokuratura.
Sam Andrzej K. wyjaśniał po wypadku, że wpadł w poślizg i dlatego zjechał na przeciwległy pas, uderzając w nadjeżdżający autobus.
Do wypadku doszło z poniedziałku na wtorek na drodze krajowej nr 8 Wrocław - Kudowa Zdrój. Cysterna zderzyła się z nadjeżdżającym autokarem relacji Jelenia Góra - Warszawa. Oba pojazdy zapaliły się. W spalonym autobusie znaleziono dwa ciała, a 16 osób, w tym kierowca cysterny, zostało przewiezionych do szpitala. Cysterna nie przewoziła żadnych niebezpiecznych materiałów. Pożar został dość szybko ugaszony. (PAP)
umw/ pz/ gma/