*Dawał łapówkę policjantom z "drogówki" za odstąpienie od mandatu, później ich szantażował twierdząc, że o całej sprawie powiadomi przełożonych. Biuro Spraw Wewnętrznych KGP zatrzymało 50-latka, który notorycznie wyłudzał w ten sposób pieniądze od policjantów. *
"Mężczyzna zaledwie pół roku temu opuścił zakład karny, do którego trafił właśnie za szantażowanie policjantów. I ponownie wrócił do wcześniejszego procederu" - powiedziała PAP we wtorek Grażyna Puchalska z wydziału prasowego KGP.
Jak dodała, poprzednie zatrzymania 50-latka - także przez policjantów BSW - było efektem kilkumiesięcznego śledztwa. Mężczyzna działał z kolegą. Najpierw łamali przepisy drogowe - np. przekraczając dozwoloną prędkość. Później namawiali policjantów do załatwienia sprawy polubownie i dawali im łapówki.
"Cały przebieg takiej kontroli drogowej potajemnie nagrywali a wszystko po to, by później domagać się pieniędzy +za milczenie+" - powiedziała Puchalska.
We wrześniu 2006 r. BSW zatrzymało szantażystów. "Wpadło" też ośmiu policjantów, którzy przyjęli od nich łapówki i zostali nagrani.
50-latek opuścił więzienie pół roku temu i wrócił do procederu jaki uprawiał, ale już z innym wspólnikiem. Tym razem stosował też doskonalszy technicznie sprzęt.
14 marca szantażyści zastawili pułapkę na dwóch policjantów z woj. podkarpackiego. "Jeden z mężczyzn jadąc audi przekroczył dozwoloną prędkość o ponad 50 km/godz. Podczas kontroli zaproponował im zamiast mandatu w wysokości 400 zł i 10 punktów karnych 100 zł za rzekomy brak sygnalizowania wyprzedzania i kolejne 100 zł +do kieszeni+" - dodała Puchalska.
Policjanci zostali nagrani, a później szantażyści zażądali od nich 30 tys. zł za "milczenie". Ci przypomnieli sobie wtedy szkolenia antykorupcyjne i film o szantażystach, których padli ofiarą.
"Powiadomili swoich przełożonych. 50-latek i jego 27-letni wspólnik zostali zatrzymani i aresztowani" - powiedziała Puchalska. Jak dodała, wyjaśniany jest też udział w całej sprawie samych funkcjonariuszy. (PAP)
pru/ pz/