Polska ma już uzgodnione wymogi weterynaryjne z kilkudziesięcioma krajami na świecie. Oznacza to, że polskie firmy mogą tam sprzedawać mięso, mleko i ich przetwory - poinformował we wtorek główny lekarz weterynarii Janusz Związek.
Jak tłumaczył Związek podczas drugiej edycji Polish Food Export Forum w Warszawie, po to by można było eksportować żywność, muszą być uzgodnione między krajami tzw. świadectwa weterynaryjne. Na podstawie tych dokumentów produkty spożywcze mogą być sprzedawane na rynki krajów pozaunijnych. Dodał, że jest bardzo ważne, by dla eksportu otwarte było jak najwięcej rynków, bo to pozwala na wybór partnerów handlowych.
Uzyskanie pozwolenia na eksport wiąże się często z kontrolami w zakładach produkcyjnych przez przedstawicieli zagranicznych służb weterynaryjnych. W ubiegłym roku polski system weterynaryjny audytowali np. przedstawiciele Unii Celnej (Rosja-Białoruś-Kazachstan), Japonii, Tajwanu, Turcji, Wietnamu.
Obecnie trwają rosyjskie kontrole weterynaryjne. "Na razie wypadają one nieźle" - ocenił szef weterynarii. Zakończą się one 22 listopada, wtedy Rosjanie przedstawią wstępne uwagi. Natomiast ostateczny raport będzie prawdopodobnie gotowy dopiero w lutym.
Obecnie uprawnienia do eksportu na rynek Federacji Rosyjskiej ma m.in. 50 zakładów mleczarskich, 26 przetwórstwa mięsa wieprzowego i wołowego, 15 drobiowych, 18 firm rybnych, 4 zajmujące się przetwórstwem jaj.
Związek przestrzegał, by firmy handlujące z Rosją przeprowadzały pełne badania weterynaryjne, gdyż tzw. szybkie testy często nie wykrywają wielu bakterii. Rosjanie zaś wybrane partie towarów sprawdzają dokładnie i stąd pojawiają się zastrzeżenia do polskiej produkcji. Może to skutkować utratą certyfikatu eksportowego. Zauważył, że tak się też dzieje w przypadku eksporterów z innych krajów UE. Np. w Hiszpanii tylko jeden zakład z ok. 300 może sprzedawać mięso do Rosji. Podobne problemy z eksportem mięsa mają Niemcy - dodał.
Prowadzone są ustalenia z weterynarią Ukrainy w sprawie udzielenia zgody na prowadzenie eksportu na ten rynek przez kolejne polskie firmy drobiarskie i jajczarskie. Obecnie może sprzedawać tam m.in. 95 polskich zakładów przetwarzających wieprzowinę oraz 20 drobiarskich.
Ponadto m.in. 41 zakładów sektora spożywczego może eksportować do Japonii, 32 do Wietnamu, 31 do Argentyny, 21 do Tajwanu, 11 do Algierii, 11 do Peru, 19 do Hongkongu, 13 do Stanów Zjednoczonych, ok. 100 do Chin - wyliczał Związek.
Zaznaczył, że Polska miała bardzo duże szanse na zwiększenie eksportu wołowiny do Turcji, nawet 2-3 krotnie. Jednak zakaz prowadzenia uboju rytualnego znacząco ograniczył te możliwości.
W 2013 r. certyfikaty eksportowe uzyskały: 4 zakłady przetwórstwa wieprzowiny - do Chin, dwa - do USA, jeden - do Korei oraz sześć firm przetwarzających wołowinę do Hongkongu - mówił Związek. Dodał, że Egipt zgodził się niedawno na import polskich jaj, a Macedonia - na import polskich pasz dla ryb. Trwają końcowe uzgodnienia dotyczące eksportu jaj na rynek Unii Celnej, wieprzowiny - do Japonii, Tajlandii, mleka - do RPA.
Zdaniem szefa weterynarii, po to by zwiększyć eksport, branże powinny się ze sobą porozumieć i wspólnie wysyłać większe partie towarów. Jak zauważył, sektor mleczarstwa i mięsny jest w Polsce bardzo rozdrobniony, co często zniechęca dużych importerów do zakupu żywności w naszym kraju.
W 2012 r. Polska wyeksportowała żywność za 17,8 mld euro uzyskując dodatnie saldo w wysokości 4,3 mld euro. Największymi jej odbiorcami są Niemcy, Wielka Brytania i Rosja. Do tych trzech państw trafia 38 proc. eksportowanej przez nasz kraj żywności. Najwięcej eksportujemy mięsa, wyrobów czekoladowych oraz owoców i warzyw. Dużą pozycję w eksporcie zajmują używki. (PAP)
awy/ mki/ jra/
