Polska żywność znów znalazła się na cenzurowanym. Po aferze z mięsem od chorych krów w Europie zapanował strach przed polską wołowiną. To nie pierwszy międzynarodowy skandal z udziałem polskiej żywności, który negatywnie odbija się na wizerunku krajowych producentów. Jednak problemy z bezpieczeństwem żywności to nie tylko polska specjalność, co potwierdzają unijne statystyki. Co kilka lat wybucha tego rodzaju afera z udziałem producentów z różnych krajów. Najnowszy polski przypadek nielegalnego uboju krów to niestety kolejny incydent w tej niepokojącej serii.
Decyzja Moskwy może mieć drugie dno i być wynikiem zatrzymania dyrektora generalnego firmy Urałkalij - rosyjskiego producenta nawozów.
Kontrola będzie dotyczyła mięsa trafiającego zarówno na rosyjski, jak i polski rynek. Za dodatkowe badania produktów zapłacą same zakłady.
Na Suwalszczyźnie sprzedawano do ubojni chore i martwe bydło. Jego mięso mogło trafić za granicę.
Suwalska prokuratura rejonowa prowadzi także śledztwo w sprawie fałszowania dokumentacji związanej z ubojem krów.
12 ton mięsa zabezpieczono i znajduje się ono pod nadzorem inspekcji weterynaryjnej.
Produkty mięsne z Holandii, które niezgodnie z oznakowaniem na etykiecie mogą zawierać koninę, były eksportowane do 16 krajów UE.
Znalezione mięso, które znajdowało się w chłodni należącej do tego zakładu, nie miało oznaczeń i dokumentów weterynaryjnych.
Inspekcja Weterynaryjna zwiększy liczbę niezapowiedzianych kontroli w m.in. zakładach przetwórczych.
To jest duży problem. Widzimy więc już efekty tej działalności wobec polskiej żywności.