Jak poinformował lekarz, zmarli to ciężko poparzeni górnicy, których stan od wielu dni był określany jako "skrajnie ciężki".
Rokowania są obecnie trudne do przewidzenia.
Decyzję o odwołaniu Eugeniusza Małobęckiego podjął zarząd Katowickiego Holdingu Węglowego.
Poziom wody sięgał już ich aparatów oddechowych ratowników, a widoczność była na tyle niska, że któryś z nich mógł potknąć się, uszkodzić aparat, napytać sobie nieszczęścia.
Według szacunków ratowników, od zaginionego dzieli ich jeszcze ok. 170 m.
W kopalni Mysłowice-Wesoła trwa akcja poszukiwania górnika, zaginionego po poniedziałkowej katastrofie.