Choć według wielu prognoz wzrost PKB ma w Polsce zwolnić, to wzrost wysokości wynagrodzeń będzie jednym z najwyższych w Unii Europejskiej. To wynik niskiego bezrobocia i niedoborów na rynku pracy.
W 2017 r., gdy przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wynosiło ponad 4,5 tys. zł brutto, w mikrofirmach zarabiało się średnio 2801 zł brutto, czyli zaledwie 2018 zł na rękę.
2250 zł brutto, postanowieniem rządu, to płaca minimalna, która obowiązywać będzie od 2019 r. - To kompromis, który nas nie zadowala, ale jest do zaakceptowania - mówi przewodniczący "Solidarności" Piotr Duda.
Przy pierwszej wypłacie po skróceniu godzin pracy wielu pracowników doznało szoku. Władze Korei Południowej zmniejszyły wymiar godzin z 68 do maksymalnie 52 na tydzień pracy. Koreańczycy są załamani, piszą skargi do prezydenta.
Wszystkie badania potwierdzają - z roku na rok zarabiamy więcej. Różnice między "średnimi" wypłacanymi "przeciętnemu Polakowi" wyjaśnia w rozmowie z money.pl prof. Jarosław Górniak z Uniwersytetu Jagiellońskiego, współautor "Bilansu Kapitału Ludzkiego"
Rządowa agencja opublikowała raport, który brutalnie rozprawia się z informacjami o przeciętnych zarobkach Polaków. Zamiast nieco ponad 4200 zł, jak donosił GUS, w 2017 r. przeciętne wynagrodzenie wyniosło 2758 zł. Na rękę.
Choć posłowie zagłosowali za obniżeniem sobie pensji o 20 proc., to wynagrodzenia marszałków pozostały na niezmienionym poziomie. Decyzja o odebraniu im części pieniędzy pozostaje w rękach prezydenta.
Po czym można poznać, że zbliżają się wybory samorządowe? Po pączkujących pomysłach, które mają ulepszyć życie lokalnych społeczności. Takich, jak pomysł wypłacania diet sołtysom, z którym wystąpił PSL. Nie jest to pierwsza taka inicjatywa ludowców. Bardzo podobną zgłosili już rok temu. I nic z tego nie wyszło.
Wystarczyło, by Polska Grupa Górnicza zaczęła pokazywać lepsze wyniki finansowe, by związkowcy upomnieli się o podwyżki. Dotąd pracownicy zgadzali się na ustępstwa, jeśli chodzi o wynagrodzenia. Ale wygląda na to, że to już przeszłość.
Funkcjonariusz po przeszkoleniu na rękę dostanie mniej niż pracownik Lidla po dwóch latach pracy.