Niemiecka płaca minimalna wprowadzona od początku br. wynosi 8,5 euro za godzinę. Objęcie nią także zagranicznych kierowców ciężarówek, przejeżdżających przez Niemcy tranzytem uderza szczególnie mocno w polskie firmy przewozowe.
Państwa członkowskie Unii Europejskiej nie mogą sobie nawzajem narzucać standardów socjalnych - uważa minister infrastruktury i rozwoju Maria Wasiak.
Niemieckie przepisy, do których Unia ma zastrzeżenia, mają dotyczyć zagranicznych kierowców i dyskryminują polskich przewoźników.
Bruksela nie chce wszczynać wobec Niemiec procedury o naruszenie unijnego prawa w sprawie płacy minimalnej.
Chodzi o ustawę, zgodnie z którą zagraniczni przewoźnicy, przejeżdżający przez Niemcy, powinni otrzymywać co najmniej 8,5 euro za godzinę pracy.
Pomysł podchwyciła Francja i też chce podnieść stawki. Do tej grupy mogą dołączyć Włochy.
Od 1 stycznia stawka za godzinę, która dotyczy zarówno Niemców, jak i obywateli innych państw pracujących w tym kraju, wynosi co najmniej 8,50 euro.
Odniosła się do decyzji niemieckiego rządu o zawieszeniu obowiązywania przepisów o płacy minimalnej. Co dalej?
Jak dotąd Polska nie podzieliła opinii niemieckiej administracji co do zakresu stosowania ustawy o płacy minimalnej w Niemczech.
Szefowa resortu infrastruktury spotka się z niemieckim ministrem transportu Alexandrem Dobrindtem. Na piątek planowane jest spotkanie ministra pracy z jego odpowiedniczką.