Nie zostali wpuszczeni na spotkanie z premierem, więc pikietowali poza terenem zgromadzenia. Kilku rolników, którzy protestowali na rynku w Sandomierzu twierdzi, że teraz dostają za to mandaty. - Myślą, że przestraszymy się tych kilku stówek kary i nie będziemy się odzywać - uważa jeden z nich.
Stowarzyszenie Polskich Producentów Ziemniaków i Warzyw (Unia Warzywno-Ziemniaczana) zorganizowało 13 lipca ogólnorolniczy protest w Warszawie. Rolnicy przyjechali do stolicy, by zwrócić uwagę na niskie ceny w skupach i inne problemy, które trapią ich od lat.
Polscy rolnicy łączą siły. Już nie tylko producenci warzyw i ziemniaków będą protestować w Warszawie. Do wspólnej manifestacji przyłączą się też m.in. polscy sadownicy i producenci wieprzowiny. Wszyscy chcą zwrócić uwagę na zły stan polskiego rolnictwa.
Ponad tysiąc rolników ma w środę wyjść na ulice stolicy. Będzie to manifestacja przeciwko polityce resortu rolnictwa. Protestujący mają domagać się realizacji kilkudziesięciu postulatów, ale przede wszystkim odwołania ministra Krzysztofa Jurgiela.
Nie wykluczają także dalszych protestów, jeśli nie zostaną spełnione ich postulaty.
Kilka tysięcy rolników protestowało w czwartek w Warszawie domagając się m.in. wypłat odszkodowań za szkody wyrządzone przez dziki. MRIRW przekazało OPZZ RiOR memorandum z zaproszeniem do współpracy. Przedstawiciele rolników chcą zostać w stolicy do czasu podpisania porozumienia z rządem.
Rolnicy strajkują choć tak naprawdę to, o co walczą, mają na wyciągnięcie ręki - uważa premier.
Pod Kancelarią Prezesa Rady Ministrów może już niedługo stanąć miasteczko rolnicze.
Dla niektórych spotkanie miało się zakończyć już po 20 minutach.
Ewa Kopacz mówi, że hasła rolników są nierealne. Muszą sami starać się o rekompensaty za straty.