W ciągu nocy trwały walki między oddziałami policji i małymi grupami zamaskowanych protestantów.
Władze poinformowały, że podczas starć w portowym mieście Valparaiso zatrzymano ponad 130 osób. Podpalone zostały dwa policyjne motocykle.
Studenci protestują już od dwóch lat, ale wczorajsze manifestacje w wielu miastach były pierwszymi ogólnonarodowymi akcjami w bieżącym roku i największymi w ciągu ostatnich dwóch dekad.
Demonstracja przekształciła się w rozruchy, gdy studenci usiłowali przejść po Alameda, głównej alei miasta.
Protestowali głównie Indianie z plemienia Mapuczów, którzy stanowią około 6 procent 17-milionowej ludności Chile.
Studenci opanowali budynek chilijskiego ministerstwa edukacji narodowej. Domagają się też dymisji szefa MSW Rodriga Hinzpetera, który według nich ponosi odpowiedzialność za śmierć nastolatka podczas protestów - zginął prawdopodobnie od policyjnej kuli.
Tysiące Chilijczyków wyszły by domagać się zmian w rządzie. Doszło do starć z policją.
Chilijscy studenci, związkowcy i politycy opozycji zorganizowali dwudniowy, ogólnonarodowy strajk, którego celem jest wymuszenie zmian w składzie rządu. Niektórzy manifestanci rozpoczęli akcję strajkową od płonących barykad i atakowania autobusów.
Studenci, licealiści i nauczyciele demonstrowali w Chile przeciw rządowej polityce w systemie edukacji państwowej. Policja zatrzymała ponad 500 osób.