Do wczesnych godzin popołudniowych z Lizbony wyleciały zaledwie cztery samoloty linii TAP. Szacuje się, że na innych portugalskich lotniskach do skutku doszły tylko cztery inne rejsy obsługiwane przez tego przewoźnika.
To przedsmak tego, co czeka Portugalię jutro, kiedy zastrajkują wszyscy pracownicy budżetówki.
Jako pierwsi zastrajkowali pracownicy transportu miejskiego w Lizbonie i Porto. W obu miastach znacząco ograniczono liczbę autobusów, tramwajów i pociągów podmiejskich.
Nauczyciele szkół publicznych porozumieli się z rządem Pedra Passosa Coelho i odstąpią od prowadzonego od 7 czerwca strajku.
Protestujący domagają się od ministerstwa sprawiedliwości zwiększenia liczby strażników w zakładach karnych oraz opracowania nowego statutu zawodowego.
Personel portugalskich linii lotniczych i lotnisk rozpoczął pięciodniową akcję informacyjną na temat planowanego strajku.
Państwowe linie kolejowe CP ostrzegają pasażerów, że w najbliższych dniach mogą mieć spore problemy z dotarciem do pracy.
Jak poinformowała Anabela Carvalheira z Federacji Związków Zawodowych Komunikacji i Transportu (FSTC), na trasę nie wyjechał żaden pociąg metra.
Rząd w Lizbonie zobowiązał się do daleko idących oszczędności w zamian za pomoc finansową od UE i Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
Jeśli protest dojdzie do skutku, ucierpi ponad 300 tysięcy pasażerów.