Ostatnie dane makro z USA były na tyle słabe, że powstała silna presja na Bena Bernanke, który będzie musiał coś dać inwestorom wygłodniałym dobrych informacji.
Czwartek był ostatnim dniem przed wyczekiwanym przez wszystkich przemówieniem Bena Bernanke od którego oczekuje się, że nakreśli ramy kolejnego pomysłu stymulowania amerykańskiej gospodarki jeżeli ta będzie zagrożona recesją.
W końcu w poniedziałek gracze mogli przypomnieć sobie stary, dobry obraz nudnych i spokojnych poniedziałków. Choć sesję na WIG20 zaczynaliśmy od niewielkich minusów to popyt szybko wyciągnął indeks na 1-procentowe plusy na których nastąpiła stabilizacja.
Czwartek pokazał, że na rynkach nie ma tak złego dnia żeby nie mógł być gorszy. Po środowej przecenie przy poważnych obrotach w czwartek mieliśmy nasilenie ostatnich pesymistycznych nastrojów, a te są wciąż są wybitnie negatywne.
Sytuacja byków na rynkach po poniedziałku wydawała się słaba, bo po rozwiązaniu problemu amerykańskiego długu powszechnie oczekiwano przynajmniej kilku dni spokoju.
Wczorajsze decyzje, które zapadły na szczycie krajów unii europejskiej będą miały istotne znaczenie dla rynków i inwestorów na całym świecie.
Podczas czwartkowych notowań atmosfera wokół rynków zmieniła się o 180 stopni. Inwestorzy zaczynali handel w bardzo złych nastrojach po słabej sesji w Stanach i bardzo niepokojących danych z Chin.
Poniedziałkowa sesja w ujęciu procentowym była największym spadkiem WIG20 w tym roku. Przecena nie dotknęła jedynie warszawskiego parkietu, ale dotyczyła wszystkich rynków w Europie.
Czwartkowa sesja była niezwykle spokojna jeżeli uwzględnić niewielkie zmiany indeksów przy taki wielu wydarzeniach około rynkowych.
Za nami pierwszy tydzień nowego półrocza, który pokazał inwestorom, że nadzieje i optymizm przynajmniej na najbliższe tygodnie powinni dawkować sobie bardzo ostrożnie.
W piątek na rynkach dominowały tylko dwa tematy i oba wspierały popyt. Pierwszym był nadal utrzymujący się optymizm po wczorajszym przyjęciu przez Grecję pakietu oszczędnościowego, a drugim publikowane bardzo dobre dane makro
Dzisiejsza sesja kończyła pierwsze półrocze 2011 roku. Półrocze podczas którego mieliśmy więcej zaskakujących wydarzeń niż ktokolwiek mógł wcześniej przypuszczać.
Po wczorajszym przełamaniu przez WIG20 poziomu 2800 pkt. rynek znalazł się najniżej od końca marca i powstały pierwsze poważniejsze sygnały ewentualnej korekty.
Kurs franka po przebiciu z impetem poziomu 1,20 sięga nowych rekordów do euro, a to przekłada się na nowe rekordy do złotego.
Początek handlu we wtorek na warszawskim parkiecie wypadł bardzo dobrze, bo WIG20 zyskiwał blisko 1 procent, ale jeżeli pamiętało się o nagłym spadku w czasie poniedziałkowej końcówki to takie zachowanie rynku nie było zaskoczeniem.
Po poniedziałkowej stabilizacji we wtorek mogliśmy oglądać powtórkę z rozrywki. WIG20 rozpoczął od optymistycznego wzrostu o pół procent, jednak to była jedna rynkowa aktywność zasługująca na komentarz.
Poniedziałkowa sesja nie przyniosła żadnych interesujących zmian w obrazie rynku. W zasadzie śmiało można powiedzieć, że nic ciekawego się nie wydarzyło i zakończyliśmy notowania na identycznym poziomie co w piątek.
Piątkowa sesja wygląda bardzo podobnie do tej sprzed tygodnia, ale różniła się kierunkiem zmian. Wtedy, tak jak teraz, pierwsza część dnia była bardzo spokojna, a najważniejsze wydarzenia miały miejsce pod koniec notowań.
Podwyżka stóp przez EBC zostanie przyjęta jako oczekiwana, a ewentualne odłożenie jej o miesiąc jako dodatkowy czas bez umocnienia euro, który pomoże realnej gospodarce.
Po najlepszym od roku początku nowego kwartału na GPW w poniedziałek indeks WIG20 poprawił swoje rekordy i w sesyjnym maksimum zabrakło mu zaledwie trzech punktów do okrągłego poziomu 2900 pkt.
Początek nowego kwartału przypadł na koniec tygodnia, w którym WIG20 po raz pierwszy od kilku miesięcy dał inwestorom nadzieję, że istnieje szansa na wybicie się z trwającego trendu bocznego.
Wtorkowa sesja była interesująca jedynie na początku handlu. Podaż postanowiła wykorzystać poniedziałkowy zryw w końcówce notowań i starała się przejąć inicjatywę, jednak do tego zabrakło jej zarówno kapitału jak i zewnętrznej atmosfery.
Wtorkową sesję byki rozpoczęły od odrobienia spadków z poniedziałkowego fiksingu. Oznaczało to powrót do rekordów hossy, ale jak zwykle w takich hurra-optymistycznych otwarciach bywa w dalszej części dnia chętnych do kupowania było coraz mniej.
Poniedziałkowa sesja pokazała, że byki są w całkiem niezłej formie. Praktycznie przez cały dzień WIG20 systematycznie rósł by w końcówce dotrzeć do kultowego już poziomu 2700 pkt.
Wtorkową sesję rozpoczęliśmy na GPW od jednoprocentowej przeceny, która wpisywała się w słabość pozostałych europejskich rynków. Tematem przewodnim przez cały dzień na świecie była Libia i trwająca tam rewolucja.
Początek wtorkowej sesji napawał optymizmem. WIG20 co prawda otworzył się tuż nad poziomem 2700 pkt., ale zostało to przez popyt wykorzystane jako trampolina do wybicia i po chwili indeks powrócił już na wysokość poniedziałkowego zamknięcia, czyli całe 14 pkt. wyżej.
Czwartkowa sesja rozpoczęła się w zdecydowanej przewadze podaży. WIG20 już na otwarciu tracił cały jeden procent, ale im bliżej indeks znajdował się poziomu 2700 pkt. tym mniej pewniej czuły się niedźwiedzie.
Wtorek był kolejnym dniem, który na krajowym rynku upłynął w męczącym spokoju. Poranek przyniósł niewielkie pozytywne otwarcie WIG20, które jednak nie utrzymało się długo.
Wtorek na GPW przebiegał już znacznie spokojniej niż poniedziałek. Chociaż sytuacja w Egipcie nie uspokoiła się nawet odrobinę to rynki przestały się nią przejmować.
Poniedziałek dla rynków rozpoczął się od obniżenia raitingu inwestycyjnego Egiptu przez agencję Moody’s, ale reakcja inwestorów była dokładnie taka jakiej można było się spodziewać, czyli żadna.