Byki na rynku akcji nie składają broni. Za Oceanem kolejny dzień na plusie, choć skala wzrostów nie jest porażająca, bo nie przekracza ona 1%.
Pierwszy dzień tygodnia (w poniedziałek Święto Pracy) Amerykanie rozpoczynają w dobrych nastrojach. I tak tamtejsze główne indeksy wzrosły o blisko 1%, utrzymując się w okolicach lokalnych górek.
Sytuacja techniczna na rynku złotego wygląda bardzo ciekawie. Po wczorajszej minimalnej reakcji na informacje o planowanym rekordowym poziomie deficytu w 2010 roku godziny sesji nocnej przyniosły powrót do charakterystycznych dla zeszłego tygodnia dolnych obszarów cenowych.
W obliczu amerykańskiego Święta Pracy (Labor Day) trudno byłoby spodziewać się ponadprzeciętnego zaangażowania inwestorów w handel akcjami.
Kwotowania cen akcji na światowych parkietach w ciągu ostatnich tygodni charakteryzowały się zatrzymaniem rosnącej tendencji, co w połączeniu z bieżącym wykresem S&P500 daje powody do niepokoju.
O godzinie 08.31 zgodnie z notowaniami na rynku międzybankowym za jedno euro trzeba było zapłacić 4,0820, a za dolara 2,8420 złotego.
Trzecia sesja bieżącego tygodnia na rynku akcji za Oceanem zakończyła się neutralnie.
Sesje nocne zgodnie z oczekiwaniami większości rynku przyniosły dalsze umocnienie dolara.
Dwudniowa korekta na rodzimym parkiecie akcyjnym przełożyła się również na oczekiwaną korektę na rynku złotego, co doprowadziło do wzrostu notowań USD/PLN i EUR/PLN o prawie 7 groszy.
Koniec środowej sesji nie był już dla giełd amerykańskich tak łaskawy jak dzień wcześniej i główne indeksy zamknęły się na minusie.
Podczas wczorajszej sesji indeks S&P500 znalazł się pierwszy raz od listopada ubiegłego roku ponad poziomem tysiąca punktów, ustanawiając szczyt 2009 roku na wysokości 1002,63 punktu.
Pierwszy poniedziałek sierpnia przyniósł na rynku EUR/USD atak na tegoroczne szczyty (z początku czerwca), które jednak do godziny 15:30 stawiały skuteczny opór zwolennikom słabszego dolara.
Inwestorzy za Oceanem na rynku akcji stanÄ™li w „rozkroku", bowiem z jednej strony brakuje już argumentów, które mogÅ‚y by wesprzeć byczÄ… frakcjÄ™ rynku, z drugiej natomiast brakuje też informacji, które mogÅ‚yby zaowocować wiÄ™kszÄ… korektÄ… spadkowÄ….
Chwila zatrzymania i postoju po uprzedniej fali silnych wzrostów na amerykańskich indeksach nie przesądza jeszcze o złamaniu obecnego trendu wzrostowego.
Pierwszy dzień tygodnia notowań za Oceanem potwierdził wczorajszą hipotezę na temat byczych nastrojów rynku.
Polska waluta w trakcie dzisiejszego handlu zachowywała się zgodnie z dotychczasowym scenariuszem - ceny osunęły się na nowe minima.
Wczorajsze neutralne zamknięcie za Oceanem po silnych uprzednich wzrostach symbolizuje chwilę zawahania i niepewność inwestorów co do dalszego ruchu.
Jak pokazuje krótki szereg czasowy historycznych zachowań par złotowych, brak wyraźnej siły w wykreowaniu większej korekty impulsu umacniającego polską walutę, może oznaczać kolejny atak na minima.
Patrząc na zachowanie indeksów za Oceanem, trudno być pesymistą. I choć wspinaczka cen stwarza inwestorom coraz więcej kłopotów, to indeks szerokiego rynku S&P500 generuje nowy lokalny szczyt na poziomie 951 punktów.
Nowy tydzień inwestorzy zaczynają w bardzo dobrych nastrojach. Ceny akcji na głównych parkietach europejskich rosną, gdzie indeksy szerokiego rynku w większości przypadków oscylują wokół 1,5% na plusie.
Podsumowując wczorajszą sesję za Oceanem można streścić ją w słowach - byki nie składają broni, choć impet dalszej wspinaczki na północ zauważalnie słabnie.
Początek publikacji wyników przedsiębiorstw za II kwartał za Oceanem, tak jak można było się spodziewać przykuwa największą uwagę inwestorów.
Godziny sesji nocnej okazały się kontynuacją zarysowanej wczoraj bardzo wyraźnej aprecjacji polskiej waluty.
Wbrew powszechnym obawom popyt na amerykańskie bondy nie słabnie, bowiem wczorajsza aukcja na kwotę 19 miliardów 10-letnich papierów skarbowych spotkała się z popytem przeszło dwukrotnie wyższym, tj. podliczonym na 45 miliardów USD.
Nowy tydzień Amerykanie rozpoczęli w mieszanych nastrojach, tamtejsze główne indeksy zamknęły się na kosmetycznych plusach.
Nie milkną głosy o detronizacji amerykańskiego dolara jako głównej waluty rezerwowej świata.
Po słabej pierwszej sesji tygodnia na giełdach w Europie, kolor czerwony zdominował również rynek amerykański i azjatycki, gdzie przecena akcji na głównych tamtejszych indeksach wyniosła średnio 3%.
Późne popołudnie dnia wczorajszego przyniosło kilka ciekawych informacji, które nie pozostały bez wpływu na rynek finansowy.
W przypadku pary EUR/PLN po raz kolejny nie zawiódł wczoraj poziom 4,5550, a podejście kursu w te okolice było doskonałą okazją do realizacji bieżącej sprzedaży wspólnej waluty.